Dla pewnej anonimowej osoby i jej koleżanek <3 Kc kc<333
~Pauline
-Powaliło Cię?
- Nie, ubieraj się- rzuciła we mnie jakimiś ciuchami- i idziemy pojeździć. A potem cię pakujemy, zapomniałaś już, że pojutrze wyjeżdżacie w trasę?
-Zapomniałam, fakt... Eh, dobra, idę się ubrać.
Skierowałam się o łazienki i ubrałam.
- O, widzę, że bez makijażu! W sumie, to nie musisz się malować, z natury jesteś śliczna.
-Makijaż tylko podkreśla moją naturalną urodę...- zarzuciłam włosy do tyłu i wybuchłyśmy śmiechem.- Dobra dobra, idziemy już jeździć?
-Zaraz zaraz, a śniadanie to się jadło?
-Boże, wy wszyscy to tylko o tym śniadaniu zawsze gadacie... A ty jadłaś?
- Hm... Liczyłam, że zjem u ciebie- podrapała się po głowie zakłopotana.
Widząc to wybuchłam śmiechem. Zeszłyśmy na dół do kuchni. Przywitała nas moja mama.
-Ty nie powinnaś być w pracy mamuś?
-Nie, dzisiaj jadę tylko załatwić parę spraw na mieście.Mama podała nam kanapki, które w mgnieniu oka zniknęły. Po śniadaniu wyszłyśmy z przyjaciółką na deski. Jeździłyśmy po całym mieście. Nagle Verce zachciało się ścigać. Ja i moja umiejętność jazdy+kostka brukowa= nieszczęście. Tak... Wywróciłam się, a właściwie nie do końca... Wpadłam na jakiegoś chłopaka. Wysoki brunet o niebieskich oczach. Niezłe ciacho, tak, to była moja pierwsza myśl.
- Pytałem, czy nic ci nie jest?-uśmiechnął się łagodnie.
- N..Nie, dziękuję...
- Jestem Ash, a Ty?
-Pauline... Paula.
- Miło mi cię poznać Pauline... Piękne imię. Skądś cię kojarzę...
- E, raczej nie, przeprowadziłam się na początku wakacji, jestem z Polski.
- A ! To ty! Przyjaciółka Devries'a!
- Była przyjaciółka... Ciesz się, że nie powiedziałeś "dziewczyna" jak większość dziewczyn, bo skończyło by się to dla ciebie źle.-pogroziłam mu palcem.
- Wiem, że nie dziewczyna, bo takiej super laski Devries by nie wyrwał.
-Znasz Leo?
-Ta..
-Nie lubicie się, nie?
-No nie za bardzo...
W tym momencie podjechała do nas Veronica.
-Ash? Co ty tutaj robisz?
-Ratuję twoją przyjaciółkę- uśmiechnął się dumny.
-Znacie się?
- Tak, ze szkoły, Ash będzie z tobą w klasie...
-A kto by nie znał Verki?
Roześmiałam się, bo powiedzieli to chórem.
- To co? Idziemy na lody? Ja stawiam- popatrzyłyśmy na siebie porozumiewawczo z Verą i pokiwałyśmy głowami.
Doszliśmy do najbliższej kawiarni i złożyliśmy zamówienie. Postanowiłam pójść do toalety. Wychodziłam właśnie z kabiny, gdy nagle "napadła" mnie jakaś dziewczyna.
- Odwal się od niego!
- Proszę? Nie wiem o co Ci chodzi...
-Dobrze wiesz szmato! Zostaw Leosia albo pożałujesz!
-Czy mogłabyś mnie nie obrażać? Dla czego niby miałabym go zostawiać?
-Bo taki super chłopak jak on nie zasługuje na taką dziw*ę jak ty!
Nerwy mi nie wytrzymały i nie wiem co by się stało, gdybym nie wyszła z toalety. Podchodząc do stolika usłyszałam skrawek rozmowy Asha z Verką.
-Nawet nie próbuj zabierać jej Leondre.
-Bo co? Niech sama wybierze z którym będzie chciała być.
Gdy podeszłam do stolika ich rozmowa natychmiast ucichła.
- O czym tak rozmawialiście?
-O niczym. To co? Idziemy? Już późno,a ty musisz się jeszcze spakować na trasę.- mocniej zaakcentowała te słowa i skierowała je do Asha.
Nie wiem o co tu chodzi, ale jest to podejrzane. I jeszcze ta dziewczyna.
-Paula? Co cię gryzie?
- Eh... W łazience napadła mnie jakaś dziewczyna. Powiedziała, że mam się odwalić od Leondre i zwyzywała od dzi*ek i szmat...
- Nie przejmuj się nią. Jakaś zazdrosna fanka.
Uśmiechnęła się przyjaźnie i otworzyła drzwi do mojego domu. Nawet nie zorientowałam się kiedy doszłyśmy pod mój dom. Skierowałyśmy się do mojego pokoju. Szatynka wyrzuciła wszystko z mojej szafy i znalazła jakieś walizki.
-Dziewczyno, ile ty masz tych ciuchów... Więcej niż ja i Viki razem wzięte...
Zaśmiałam się i zaczęłam je przeglądać. Po kilku godzinach byłyśmy mega zmęczone, ale przynajmniej byłam spakowana.
-Ufff... Skończone... Nigdy więcej ci ni pomogę, ale wisisz mi przysługę...
-Jasna sprawa!- zasalutowałam i wybuchłyśmy śmiechem- Dzięki kochana.
Przytuliłam dziewczynę, a ona odwzajemniła mój uścisk.
- To co? Zostajesz u mnie na noc?
- No ok... Nie mam nawet siły iść do domu. A jutro idziemy kupić jakieś rzeczy dla ciebie do szkoły?
-Nie, ja już mam... Dobra, to moja mama zadzwoni do twojej i powie, że zostajesz, ok?
Nie doczekałam się odpowiedzi, bo dziewczyna zasnęła. Postanowiłam umyć się i pójść w jej ślady.
Następnego dnia obudził mnie zapach pizzy. Zeszłam na dół i zastałam siedzących w mojej jadalni Verę, Victorię i Charlsa.
- Co wy tu robicie?- wzięłam sobie kawałek pizzy z pudełka i wepchnęłam go do ust.
- Postanowiliśmy podzielić się z wami posiłkiem, więc przyszliśmy, Vera nam otworzyła.
-A... Ok..Dzięki, zgłodniałam... Już...-spojrzałam na zegarek- 13? Jak ja długo spałam. O której skończyłyśmy mnie pakować?
-Nie wiem, ale późno. A wy jesteście spakowani?
-Ja tak do połowy, jeszcze muszę co nieco dopakować, a ty Charls?
-E... Ja nie wiem jak się o tego zabrać.
-Oj Charlie, to pójdziemy do mnie i się dopakuję , a potem pójdziemy do Leo i cie spakujemy. I może przy okazji jego też.
- Ok, nie wiem co bym bez ciebie zrobił.
-Hm... Zapewne byś... Umarł- dziewczyna wyszczerzyła zęby w idealnym uśmiechu a chłopak go odwzajemnił.
Po zjedzeniu wszystkiego, ja z szatynką poszłyśmy na miasto, a Vi z Charliem do jej domu.
~Charlie
Dopakowanie dziewczyny poszło nam bardzo szybko. W ciągu pół godziny już siedzieliśmy w pokoju Leondre i pakowaliśmy moje rzeczy. Brunet jak się okazało był już spakowany.Nie obyło się oczywiście bez rzucania ubraniami itp. itd. Nagle jakaś drobna osóbka wskoczyła mi na plecy.
-Charlie!Charlie!Charlie!
Dobrze znałem ten piskliwy głosik. Mogła być to tylko jedna osoba na całym świecie.
-Brooke!!!
Widząc to Vi zaczęła się śmiać.
-Mam być zazdrosna?
-Nie głupku, to moja siostra!
-Uważasz, że jestem głupia?
-Tego nie powiedziałem...
-I w dodatku kłamię?
-Nie, ja tylko...
-I, że nic nie rozumiem? To może jeszcze mi powiedz, że nie mam mózgu! Zostaw mnie w spokoju w takim
- Ale Vi...
Widząc moją przerażoną minę obie blondynki wybuchły śmiechem.
- Ty tylko żartowałaś?
Pokiwała tylko potwierdzająco głową, bo nie mogła przestać się śmiać. To samo moja siostrzyczka.
-No dzięki wielkie- postanowiłem udawać, że się obrażam.
-No, już, już...
Obie do mnie podeszły i mnie przytuliły.
-No dobrze, a teraz powiedz mi kochanie, co ty tu robisz i jak się tu dostałaś?
-Samochodem-dziewczynka wyszczerzyła zęby.
-Co?! Jak to samochodem?!-malec zaczął się śmiać.
- Z mamą głuptasku!- wspięła mi się na plecy i wtuliła.
-Mama też tu jest? Ale co wy tu robicie?
- No przecież jutro masz trasę i chciałam cię zobaczyć i mama też. A poza tym to do pierwszych trzech miast jedziemy z wami.
- Dobra, idziemy do mamy. Vi, chodź, przedstawię cię!
Ruszyliśmy do salonu. Mama już tam na mnie czekała. Siedziała na kanapie z mamą Leo i piły herbatę.
-Charlie kochanie! Stęskniłam się za tobą!
-Ja też mamo.- podszedłem do kobiety i ją przytuliłem.- To jest Victoria.
Wskazałem na dziewczynę, a ta podeszła bliżej.
-Dzień Dobry, miło mi panią poznać.
-Mi również, Charlie dużo mi o tobie opowiadał, jesteś jeszcze piękniejsza niż z opowieści mojego syna.
-Mamo!-zawstydziłem się.
-No co...
-Dziękuję pani...
~
Następnego dnia trzeba było wstać bardzo wcześnie, więc szybko poszliśmy spać. Tym samym Vi ominęły pytania od mojej mamy. Następnego dnia o 6.20 stałem już przed domem dziewczyny czekałem aż wyjdzie przed dom. Po chwili wyszła, a ja od razu pobiegłem po jej walizki.
-Dziewczyno, co ty tam masz... Kamienie? To waży tonę!
-Bez przesady, sam widziałeś co tam mam, tylko najpotrzebniejsze rzeczy! Z tych cięższych to sześć par butów, lokówka, prostownica, jeszcze ta elegancka sukienka, szpilki, torebki...
-Dobra dobra, wystarczy!- przewróciłem oczami i wsadziłem walizki do samochodu.
Po chwili jechaliśmy już w kierunku pierwszego z miast na liście. Paulę mieli przywieźć rodzice, a Leo jechał z nami. Dobrze, że mama wynajęła na jakiś czas 7osobowy samochód, bo byśmy się zmieścili. Mama Leo i moja siedziały z samego przodu, później Leo, Tilly i Brooke, a na końcu ja z Viki. Wszyscy świetnie się bawiliśmy. Rozmawialiśmy, graliśmy w karty i było ogólnie dużo zabawy. Po niecałej godzinie byliśmy już na miejscu. Pani w recepcji wydała nam pokoje. Ja i Leo w jednym pokoju, Vi, Tilly i Paula w drugim, a Brooke z mamą i panią Victorią.
Rzuciłem walizki w kąt i usiadłem na łóżku. Brunet zrobił to samo.
- I co teraz zamierzasz zrobić Leo? Unikać Pauli jak tylko się da?
-J..Ja nie wiem... To będzie trudniejsze niż myślałem...
-Leo, to będzie najtrudniejsza rzecz na świecie.
-Wiem, ale jakoś muszę dać radę...
-Unikać osobę, w której jest się zakochanym musi być straszne...
-Jest, to była najgłupsza decyzja w moim życiu... To boli bardziej niż wcześniej...-był bardzo zasmucony- Nawet jeśli ją teraz przeproszę, to już nigdy nie będzie jak dawniej. Zraniłem ją. Ona mi tego nigdy nie wybaczy... Straciłem ją...
-Nie, nie straciłeś. Musisz jej tylko o wszystkim powiedzieć, rozumiesz?
- Nie mogę Charls. Będę jej unikał jak tylko mogę.
-Nie wydaje mi się to dobrym pomysłem.
-Nie Bae, wiem co robię...
-Nie, nie wiesz. Ta miłość cię zaślepia.
Podszedłem do zdołowanego chłopaka i przytuliłem.
-Choć, musimy iść na spotkanie z fankami.
~
Spotkanie było długie i męczące, ale za razem wspaniałe. Te wszystkie zapłakane ze szczęścia fanki. Zdjęcia, całusy i przytulasy. Dla nich to marzenie, a ja cieszę się, że mogę je spełnić. Bambinos są naprawdę fantastyczne. Te wszystkie piękne rysunki, miłe słowa, sama ich obecność. To spotkanie pomogło brunetowi się rozluźnić i na chwilę odpocząć od tego wszystkiego. Po powrocie byliśmy tak zmęczeni, że chłopak od razu zwalił się na łóżko i zasnął. Postanowiłem dać mu chwilę odpocząć i poszedłem się wykąpać. Gdy wyszedłem Leo dalej spał. Zrzuciłem go więc z łóżka, by się obudził, ale ten nawet nie drgnął. Zacząłem na niego krzyczeć, ale to nie dało pożądanego skutku. Poszedłem z powrotem do łazienki i napełniłem szklankę wodą. Wylałem ją na twarz bruneta, ale spał jak zabity. Może nie żyje? Na wszelki wypadek wtoczyłem "zwłoki" na łóżko i przykryłem kołdrą. Sam zrobiłem to samo i po kilku chwilach odpłynąłem do krainy Morfeusza.
Rano obudził mnie Leo. Wykąpany, przebrany i gotowy na śniadanie. Spojrzałem na zegarek i wyskoczyłem z łóżka jak poparzony. W 20 minut udało mi się ułożyć włosy, wziąć prysznic, ubrać i dobiec punktualnie na śniadanie. Przywitały mnie urocze uśmiechy czekających na mnie dziewczyn. Leo wyraźnie unikał wzroku Pauli i nawzajem. Przywitałem się i szybko zabrałem za jedzenie śniadania.
-Dziewczyny, my od razu po śniadaniu mamy próby, idziecie z nami?
-No dobra, w sumie to i tak nie mamy co robić. E, Paula?
-Co? A, tak, idę z wami.
~Pauline
Próba szła super. Wszyscy byli zachwyceni. W pewnym momencie usłyszałam te słowa. Leo kierował je prosto do mnie...
I close my eyes
See your beauty in my mind
Can't describe how I feel inside
I won't stop I pray
I wish the pain would go away
I can't pretend
Is the end
Are we friends?
Can we mend it for us?
[Charlie]
So it's up to you
[Leondre]
I can't breathe
These words I can't speak
Because I've never been in love
You're my first
I'm feeling empty inside
My eyes blurry I can't survive
Without you
I know you're cautious and scared
What we gonna do?
Our hearts never broken before
But you're so unsure
And I promise I won't let us fall
We're good together
Please don't throw it away
I won't say you gotta say
Zamykam oczy
Widzę Twoje piękno w moim umyśle
Nie mogę opisać, co czuję w środku
Nie przestane się modlić
Chcę, by ból odszedł
Nie mogę udawać
To koniec
Czy jesteśmy przyjaciółmi?
Czy możemy naprawić to dla nas?
[Charlie]
Więc to jest do Ciebie
[Leondre]
Nie mogę oddychać
Nie mogę wypowiedzieć tych słów
Bo nigdy nie byłem zakochany
Ty jesteś pierwsza
Czuję się pusty w środku
Moje oczy są rozmyte, nie mogę przetrwać
Bez Ciebie
Wiem, że jesteś ostrożna i przerażona
Co zrobimy?
Nasze serca nigdy przedtem nie były złamane
Ale jesteś tak niepewna
I obiecuję, że nie dam nam upaść
Razem jesteśmy dobrzy
Proszę, nie odrzucaj tego
Nie powiem, że musisz to powiedzieć
Patrzył prosto w moje oczy. Rapował to do mnie. Nie mogłam w to uwierzyć, nie mogłam się ruszyć, oddychać. Te słowa... To wszystko wyjaśniało... " Bo nigdy nie byłem zakochany, Ty jesteś pierwsza", "Co zrobimy? Nasze serca nigdy przedtem nie były złamane", "Czy jesteśmy przyjaciółmi? Czy możemy naprawić to dla Nas?". Łzy zaczęły tworzyć mokrą plamę na posadzce. Czy on... To wszystko ma sens, ale czemu on mi nie powiedział? Tylko odszedł... Nie wytrzymam tego dłużej. Odwróciłam się i wybiegłam zapłakana. Usiadłam na ławce za klubem, podkuliłam nogi i usiłowałam się uspokoić. Nagle zaczęło mocno padać, ale nie zwróciłam na to uwagi. Leondre Devries zakochał się we MNIE. Jak to możliwe? Ja myślałam, że on nie chce mnie znać, bo jestem zbyt beznadziejna albo coś... A on po prostu nie potrafił już dłużej się ze mną przyjaźnić. Zdałam sobie sprawę, że dla mnie jego obecność też była trudna. Nasza przyjaźń była zbyt trudna. Nie chciałam go mieć przy sobie jako przyjaciela. Był dla mnie zbyt ważny, chciałam, by był mój. Ja go... KOCHAM... To chyba właściwe słowo. Jak opisać to uczucie? To słowo jest chyba najodpowiedniejsze. Ale jak opisać miłość? Nieustanne pragnienie drugiej osoby, pragnienie szczęścia tej osoby? Nie wiem... Byłam gotowa dać mu spokój, skoro tak chciał, skoro miało go to uszczęśliwić... "Kochać to także umieć się rozstać. Umieć pozwolić komuś odejść, nawet jeśli darzy się go wielkim uczuciem. Miłość jest zaprzeczeniem egoizmu, zaborczości, jest skierowaniem się ku drugiej osobie, jest pragnieniem przede wszystkim jej szczęścia, czasem wbrew własnemu. "
Nagle usłyszałam trzask drzwi. Podniosłam głowę i zerwałam się z ławki.
Rzuciłam
się na chłopaka i rozpłakałam. Brunet sam nie wierzył w to co się
dzieje. Ja z resztą też nie. To było szaleństwo, ta cała sytuacja...
Staliśmy tak przez dłuższą chwilę. Chłopak lekko odsunął się ode mnie.
Widziałam na jego policzkach ślady łez.
-Ja... Ja przepraszam. Zachowałem się jak dupek, wiem...
-Dobrze, że wiesz, jak bardzo mnie zraniłeś...
-Ale jestem tylko człowiekiem, tylko dupkiem. Zakochanym dupkiem. Wszyscy jesteśmy tylko ludźmi. Popełniamy błędy, których później żałujemy, nie możemy sobie wybaczyć. Ale chcemy je naprawić za wszelką cenę. Zakochujemy się i tracimy rozum. Wiem, że mi tego nie wybaczysz, wiem, że obiecałem ci coś... Ale będę o ciebie walczył, rozumiesz? Nie mogę cię stracić! Nie wytrzymam bez ciebie już ani chwili. Jak mamy oddychać, skoro osoby, które kochamy są naszym powietrzem? Jak ja mam to zrobić? Jak mam dłużej żyć bez ciebie? To miłość nas umacnia, daje nam siłę do życia. Ty jesteś moją siłą. Odejdź,a ja stracę moją siłę do życia, nadzieję na lepsze jutro. Ten czas, przez który ze sobą nie rozmawialiśmy, był dla mnie nie do wytrzymania. Zrozumiałem, jak wiele dla mnie znaczysz, zrozumiałem, że mogę cię stracić przez własną głupotę... Pamiętasz, co powiedział Charlie przy naszym pierwszym spotkaniu? To była prawda. Ja wierzę w miłość od pierwszego wejrzenia. I wiem, że to ty jesteś tą jedyną od momentu, gdy cię zobaczyłem po raz pierwszy. Ja nie potrafię już dłużej cię unikać. Chciałem, ale sama wiesz co z tego wyszło. Zraniłem osobę, którą kocham...Jeśli mi nie wybaczysz, zrozumiem. Ale czy jest szansa, że będziemy jeszcze kiedyś przyjaciółmi? Chociaż tyle? Jeśli mamy jakoś przeżyć tą trasę, to chociaż się pogódźmy, albo nie unikajmy...Błagam Cię...Chciałem, żebyś to wiedziała, musiałem ci to powiedzieć... KOCHAM CIĘ.
Płakał, on płakał... Ja z resztą też...
-J...Ja... Nie wiem co powiedzieć... Nie chcę być twoją przyjaciółką... Nie potrafię...- spuścił głowę i już chciał coś powiedzieć, ale mu nie pozwoliłam- Nie potrafię tak samo jak ty.
Teraz działałam mechanicznie. Nawet nie wiedziałam co robię i co mówię. Strzeliłam chłopaka z liścia.
-To za to, jak bardzo mnie zraniłeś.-następnie go przytuliłam- Tęskniłam za tobą. Nie zostawiaj mnie już.
Chłopak odwzajemnił uścisk i pocałował mnie w czubek głowy. Zdjął z siebie bluzę i okrył mnie nią. Objął mnie.
-Chodź, siedzisz już na tym deszczu ze 20minut. Jesteś cała przemoczona i się trzęsiesz.
Weszliśmy do budynku, gdzie od progu naskoczyli na nas jacyś ludzie. Dostaliśmy ubrania i kazano nam się przebrać. No tak, za 1,5h zaczyna się koncert. Ale czy to koniec niespodzianek na dziś?
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Jest i 13 rozdział!
Czy pechowy!?
Nawet nie wiecie jak bardzo pechowy!
Ale o tym się jeszcze przekonacie!
Hahahahahahah xD Będę okrutna xD
Ten rozdział miał być krótszy, ale ktoś chciał długi rozdział,
i ktoś bardzo chciał,żeby Leo z Paulą się pogodzili....
Taaa, wolałam nie ryzykować.
Przez jakiś czas nie miałam weny na rozdziały, więc następnych
kilka jest krótkich, ale będą one często. Jak już wspominałam
co jakieś trzy-cztery dni. No może czasem rzadziej.
Piszcie jak wam się podoba rozdział, jak dla mnie jest trochę
nudny.... No, ale to już wy oceniacie. Next będzie w poniedziałek.
A przynajmniej tak mi się wydaje...
Zobaczymy. Dziękuję wszystkim za komentarze!
I pamiętajcie!
KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ!
Jeśli chcecie długie rozdziały to piszcie komentarze!
Wystarczy zwykłe "<3" albo ":)".
Nawet nie wiecie jaką to daje motywacje!
Nie mam weny na notkę, więc jest krótka.
A! Jeśli macie snapa i chcecie, żebym was informowała o rozdziałach,
to wyślijcie mi snapa.
diversa2507 <----- moja nazwa
Albo wymyślcie jak mam was informować...
Bo ja już sama nie wiem xD
Dobra, kończę i was nie zanudzam xD
Kocham was bardzo <333
~Dołecznik<3
- To co? Zostajesz u mnie na noc?
- No ok... Nie mam nawet siły iść do domu. A jutro idziemy kupić jakieś rzeczy dla ciebie do szkoły?
-Nie, ja już mam... Dobra, to moja mama zadzwoni do twojej i powie, że zostajesz, ok?
Nie doczekałam się odpowiedzi, bo dziewczyna zasnęła. Postanowiłam umyć się i pójść w jej ślady.
~Victoria
Usiadłam
na łóżku i spojrzałam na kalendarz. No tak, za trzy dni trasa. W sumie
to za dwa dni, bo trzeciego o 6.50 wyjeżdżamy do Cardiff. Wyciągnęłam
dwie wielkie walizki. Wyrzuciłam wszystko z szafy i zaczęłam przeglądać
wszystkie ciuchy. Niesamowite, ile można znaleźć fajnych ubrań, których
się nie nosi. Nawet nie wiem kiedy Morfeusz porwał mnie do swojej
krainy.
Obudził mnie telefon. Na wyświetlaczu pojawiło się dobrze znane mi imię "Charlie".
- Halo...
- A co ty, śpisz?- zaśmiał się do telefonu- Już 15! Ile można spać, dziewczyno...
-Em, tak spałam. Zaczęłam się wczoraj pakować i zasnęłam z głową na... walizce?- czemu ja spałam na walizce przykryta ubraniami?
-To wstawaj i rusz tyłek do drzwi.
-Ale po co...?- wciąż miałam zaspany głos i nie chciało mi się wstawać.
-Bo pada deszcz i trochę mi zimno. Zdecydowanie wolę być W twoim domu niż PRZED nim.
Zarechotałam złośliwie do telefonu i poszłam powoli w stronę drzwi. Czemu nigdzie nie ma Very i cioci?
Gdy
otworzyłam drzwi chłopak o mało nie wpadł na mnie. Stał za pewne oparty
plecami o drzwi i jak je otworzyłam to wpadł wprost do mojego domu.
- Dłużej iść się nie dało złośnico, nie?
-Dało, ale postanowiłam być łaskawa.
Zaśmiałam się, a chłopak przewrócił oczami.
- Nie wiesz przypadkiem gdzie jest Vera i moja ciocia?
- A przypadkiem wiem.
Pokazał mi kartkę leżącą na stole i przeczytał na głos.
-Pojechałam
na zakupy śpiochu, a Vera poszła do Pauli. Po zakupach idę do pani
Olive, więc zamów sobie pizzę na obiad. Zostawiam ci kasę, możesz robić
co chcesz, bo i tak wrócę późno. Żadnych imprez i nie rozwal domu.
Całuję, ciocia.
- No dzięki Charlie, bo sama nie umiem czytać...- przewróciłam oczami na co chłopak wybuchł śmiechem.
- To co? Śniadanie czy obiad śpiochu?
- Może tym razem odpuszczę sobie śniadanie, jest 15...
-Dobra, to ja dzwonię po pizzę, a ty idź się ogarnąć...
Popatrzyłam na niego podejrzliwie i z poirytowaniem.
- Sugerujesz, że jestem brzydka?
- Nie, jesteś najpiękniejsza na świecie, a rozmazany makijaż na pół twarzy tylko dodaje ci uroku.
Zaśmiał się. No tak, zasnęłam w makijażu. Pobiegłam się przebrać i umalować.
~Pauline Następnego dnia obudził mnie zapach pizzy. Zeszłam na dół i zastałam siedzących w mojej jadalni Verę, Victorię i Charlsa.
- Co wy tu robicie?- wzięłam sobie kawałek pizzy z pudełka i wepchnęłam go do ust.
- Postanowiliśmy podzielić się z wami posiłkiem, więc przyszliśmy, Vera nam otworzyła.
-A... Ok..Dzięki, zgłodniałam... Już...-spojrzałam na zegarek- 13? Jak ja długo spałam. O której skończyłyśmy mnie pakować?
-Nie wiem, ale późno. A wy jesteście spakowani?
-Ja tak do połowy, jeszcze muszę co nieco dopakować, a ty Charls?
-E... Ja nie wiem jak się o tego zabrać.
-Oj Charlie, to pójdziemy do mnie i się dopakuję , a potem pójdziemy do Leo i cie spakujemy. I może przy okazji jego też.
- Ok, nie wiem co bym bez ciebie zrobił.
-Hm... Zapewne byś... Umarł- dziewczyna wyszczerzyła zęby w idealnym uśmiechu a chłopak go odwzajemnił.
Po zjedzeniu wszystkiego, ja z szatynką poszłyśmy na miasto, a Vi z Charliem do jej domu.
~Charlie
Dopakowanie dziewczyny poszło nam bardzo szybko. W ciągu pół godziny już siedzieliśmy w pokoju Leondre i pakowaliśmy moje rzeczy. Brunet jak się okazało był już spakowany.Nie obyło się oczywiście bez rzucania ubraniami itp. itd. Nagle jakaś drobna osóbka wskoczyła mi na plecy.
-Charlie!Charlie!Charlie!
Dobrze znałem ten piskliwy głosik. Mogła być to tylko jedna osoba na całym świecie.
-Brooke!!!
Widząc to Vi zaczęła się śmiać.
-Mam być zazdrosna?
-Nie głupku, to moja siostra!
-Uważasz, że jestem głupia?
-Tego nie powiedziałem...
-I w dodatku kłamię?
-Nie, ja tylko...
-I, że nic nie rozumiem? To może jeszcze mi powiedz, że nie mam mózgu! Zostaw mnie w spokoju w takim
- Ale Vi...
Widząc moją przerażoną minę obie blondynki wybuchły śmiechem.
- Ty tylko żartowałaś?
Pokiwała tylko potwierdzająco głową, bo nie mogła przestać się śmiać. To samo moja siostrzyczka.
-No dzięki wielkie- postanowiłem udawać, że się obrażam.
-No, już, już...
Obie do mnie podeszły i mnie przytuliły.
-No dobrze, a teraz powiedz mi kochanie, co ty tu robisz i jak się tu dostałaś?
-Samochodem-dziewczynka wyszczerzyła zęby.
-Co?! Jak to samochodem?!-malec zaczął się śmiać.
- Z mamą głuptasku!- wspięła mi się na plecy i wtuliła.
-Mama też tu jest? Ale co wy tu robicie?
- No przecież jutro masz trasę i chciałam cię zobaczyć i mama też. A poza tym to do pierwszych trzech miast jedziemy z wami.
- Dobra, idziemy do mamy. Vi, chodź, przedstawię cię!
Ruszyliśmy do salonu. Mama już tam na mnie czekała. Siedziała na kanapie z mamą Leo i piły herbatę.
-Charlie kochanie! Stęskniłam się za tobą!
-Ja też mamo.- podszedłem do kobiety i ją przytuliłem.- To jest Victoria.
Wskazałem na dziewczynę, a ta podeszła bliżej.
-Dzień Dobry, miło mi panią poznać.
-Mi również, Charlie dużo mi o tobie opowiadał, jesteś jeszcze piękniejsza niż z opowieści mojego syna.
-Mamo!-zawstydziłem się.
-No co...
-Dziękuję pani...
~
Następnego dnia trzeba było wstać bardzo wcześnie, więc szybko poszliśmy spać. Tym samym Vi ominęły pytania od mojej mamy. Następnego dnia o 6.20 stałem już przed domem dziewczyny czekałem aż wyjdzie przed dom. Po chwili wyszła, a ja od razu pobiegłem po jej walizki.
-Dziewczyno, co ty tam masz... Kamienie? To waży tonę!
-Bez przesady, sam widziałeś co tam mam, tylko najpotrzebniejsze rzeczy! Z tych cięższych to sześć par butów, lokówka, prostownica, jeszcze ta elegancka sukienka, szpilki, torebki...
-Dobra dobra, wystarczy!- przewróciłem oczami i wsadziłem walizki do samochodu.
Po chwili jechaliśmy już w kierunku pierwszego z miast na liście. Paulę mieli przywieźć rodzice, a Leo jechał z nami. Dobrze, że mama wynajęła na jakiś czas 7osobowy samochód, bo byśmy się zmieścili. Mama Leo i moja siedziały z samego przodu, później Leo, Tilly i Brooke, a na końcu ja z Viki. Wszyscy świetnie się bawiliśmy. Rozmawialiśmy, graliśmy w karty i było ogólnie dużo zabawy. Po niecałej godzinie byliśmy już na miejscu. Pani w recepcji wydała nam pokoje. Ja i Leo w jednym pokoju, Vi, Tilly i Paula w drugim, a Brooke z mamą i panią Victorią.
Rzuciłem walizki w kąt i usiadłem na łóżku. Brunet zrobił to samo.
- I co teraz zamierzasz zrobić Leo? Unikać Pauli jak tylko się da?
-J..Ja nie wiem... To będzie trudniejsze niż myślałem...
-Leo, to będzie najtrudniejsza rzecz na świecie.
-Wiem, ale jakoś muszę dać radę...
-Unikać osobę, w której jest się zakochanym musi być straszne...
-Jest, to była najgłupsza decyzja w moim życiu... To boli bardziej niż wcześniej...-był bardzo zasmucony- Nawet jeśli ją teraz przeproszę, to już nigdy nie będzie jak dawniej. Zraniłem ją. Ona mi tego nigdy nie wybaczy... Straciłem ją...
-Nie, nie straciłeś. Musisz jej tylko o wszystkim powiedzieć, rozumiesz?
- Nie mogę Charls. Będę jej unikał jak tylko mogę.
-Nie wydaje mi się to dobrym pomysłem.
-Nie Bae, wiem co robię...
-Nie, nie wiesz. Ta miłość cię zaślepia.
Podszedłem do zdołowanego chłopaka i przytuliłem.
-Choć, musimy iść na spotkanie z fankami.
~
Spotkanie było długie i męczące, ale za razem wspaniałe. Te wszystkie zapłakane ze szczęścia fanki. Zdjęcia, całusy i przytulasy. Dla nich to marzenie, a ja cieszę się, że mogę je spełnić. Bambinos są naprawdę fantastyczne. Te wszystkie piękne rysunki, miłe słowa, sama ich obecność. To spotkanie pomogło brunetowi się rozluźnić i na chwilę odpocząć od tego wszystkiego. Po powrocie byliśmy tak zmęczeni, że chłopak od razu zwalił się na łóżko i zasnął. Postanowiłem dać mu chwilę odpocząć i poszedłem się wykąpać. Gdy wyszedłem Leo dalej spał. Zrzuciłem go więc z łóżka, by się obudził, ale ten nawet nie drgnął. Zacząłem na niego krzyczeć, ale to nie dało pożądanego skutku. Poszedłem z powrotem do łazienki i napełniłem szklankę wodą. Wylałem ją na twarz bruneta, ale spał jak zabity. Może nie żyje? Na wszelki wypadek wtoczyłem "zwłoki" na łóżko i przykryłem kołdrą. Sam zrobiłem to samo i po kilku chwilach odpłynąłem do krainy Morfeusza.
Rano obudził mnie Leo. Wykąpany, przebrany i gotowy na śniadanie. Spojrzałem na zegarek i wyskoczyłem z łóżka jak poparzony. W 20 minut udało mi się ułożyć włosy, wziąć prysznic, ubrać i dobiec punktualnie na śniadanie. Przywitały mnie urocze uśmiechy czekających na mnie dziewczyn. Leo wyraźnie unikał wzroku Pauli i nawzajem. Przywitałem się i szybko zabrałem za jedzenie śniadania.
-Dziewczyny, my od razu po śniadaniu mamy próby, idziecie z nami?
-No dobra, w sumie to i tak nie mamy co robić. E, Paula?
-Co? A, tak, idę z wami.
~Pauline
Próba szła super. Wszyscy byli zachwyceni. W pewnym momencie usłyszałam te słowa. Leo kierował je prosto do mnie...
I close my eyes
See your beauty in my mind
Can't describe how I feel inside
I won't stop I pray
I wish the pain would go away
I can't pretend
Is the end
Are we friends?
Can we mend it for us?
[Charlie]
So it's up to you
[Leondre]
I can't breathe
These words I can't speak
Because I've never been in love
You're my first
I'm feeling empty inside
My eyes blurry I can't survive
Without you
I know you're cautious and scared
What we gonna do?
Our hearts never broken before
But you're so unsure
And I promise I won't let us fall
We're good together
Please don't throw it away
I won't say you gotta say
Zamykam oczy
Widzę Twoje piękno w moim umyśle
Nie mogę opisać, co czuję w środku
Nie przestane się modlić
Chcę, by ból odszedł
Nie mogę udawać
To koniec
Czy jesteśmy przyjaciółmi?
Czy możemy naprawić to dla nas?
[Charlie]
Więc to jest do Ciebie
[Leondre]
Nie mogę oddychać
Nie mogę wypowiedzieć tych słów
Bo nigdy nie byłem zakochany
Ty jesteś pierwsza
Czuję się pusty w środku
Moje oczy są rozmyte, nie mogę przetrwać
Bez Ciebie
Wiem, że jesteś ostrożna i przerażona
Co zrobimy?
Nasze serca nigdy przedtem nie były złamane
Ale jesteś tak niepewna
I obiecuję, że nie dam nam upaść
Razem jesteśmy dobrzy
Proszę, nie odrzucaj tego
Nie powiem, że musisz to powiedzieć
Patrzył prosto w moje oczy. Rapował to do mnie. Nie mogłam w to uwierzyć, nie mogłam się ruszyć, oddychać. Te słowa... To wszystko wyjaśniało... " Bo nigdy nie byłem zakochany, Ty jesteś pierwsza", "Co zrobimy? Nasze serca nigdy przedtem nie były złamane", "Czy jesteśmy przyjaciółmi? Czy możemy naprawić to dla Nas?". Łzy zaczęły tworzyć mokrą plamę na posadzce. Czy on... To wszystko ma sens, ale czemu on mi nie powiedział? Tylko odszedł... Nie wytrzymam tego dłużej. Odwróciłam się i wybiegłam zapłakana. Usiadłam na ławce za klubem, podkuliłam nogi i usiłowałam się uspokoić. Nagle zaczęło mocno padać, ale nie zwróciłam na to uwagi. Leondre Devries zakochał się we MNIE. Jak to możliwe? Ja myślałam, że on nie chce mnie znać, bo jestem zbyt beznadziejna albo coś... A on po prostu nie potrafił już dłużej się ze mną przyjaźnić. Zdałam sobie sprawę, że dla mnie jego obecność też była trudna. Nasza przyjaźń była zbyt trudna. Nie chciałam go mieć przy sobie jako przyjaciela. Był dla mnie zbyt ważny, chciałam, by był mój. Ja go... KOCHAM... To chyba właściwe słowo. Jak opisać to uczucie? To słowo jest chyba najodpowiedniejsze. Ale jak opisać miłość? Nieustanne pragnienie drugiej osoby, pragnienie szczęścia tej osoby? Nie wiem... Byłam gotowa dać mu spokój, skoro tak chciał, skoro miało go to uszczęśliwić... "Kochać to także umieć się rozstać. Umieć pozwolić komuś odejść, nawet jeśli darzy się go wielkim uczuciem. Miłość jest zaprzeczeniem egoizmu, zaborczości, jest skierowaniem się ku drugiej osobie, jest pragnieniem przede wszystkim jej szczęścia, czasem wbrew własnemu. "
Nagle usłyszałam trzask drzwi. Podniosłam głowę i zerwałam się z ławki.
-Ja... Ja przepraszam. Zachowałem się jak dupek, wiem...
-Dobrze, że wiesz, jak bardzo mnie zraniłeś...
-Ale jestem tylko człowiekiem, tylko dupkiem. Zakochanym dupkiem. Wszyscy jesteśmy tylko ludźmi. Popełniamy błędy, których później żałujemy, nie możemy sobie wybaczyć. Ale chcemy je naprawić za wszelką cenę. Zakochujemy się i tracimy rozum. Wiem, że mi tego nie wybaczysz, wiem, że obiecałem ci coś... Ale będę o ciebie walczył, rozumiesz? Nie mogę cię stracić! Nie wytrzymam bez ciebie już ani chwili. Jak mamy oddychać, skoro osoby, które kochamy są naszym powietrzem? Jak ja mam to zrobić? Jak mam dłużej żyć bez ciebie? To miłość nas umacnia, daje nam siłę do życia. Ty jesteś moją siłą. Odejdź,a ja stracę moją siłę do życia, nadzieję na lepsze jutro. Ten czas, przez który ze sobą nie rozmawialiśmy, był dla mnie nie do wytrzymania. Zrozumiałem, jak wiele dla mnie znaczysz, zrozumiałem, że mogę cię stracić przez własną głupotę... Pamiętasz, co powiedział Charlie przy naszym pierwszym spotkaniu? To była prawda. Ja wierzę w miłość od pierwszego wejrzenia. I wiem, że to ty jesteś tą jedyną od momentu, gdy cię zobaczyłem po raz pierwszy. Ja nie potrafię już dłużej cię unikać. Chciałem, ale sama wiesz co z tego wyszło. Zraniłem osobę, którą kocham...Jeśli mi nie wybaczysz, zrozumiem. Ale czy jest szansa, że będziemy jeszcze kiedyś przyjaciółmi? Chociaż tyle? Jeśli mamy jakoś przeżyć tą trasę, to chociaż się pogódźmy, albo nie unikajmy...Błagam Cię...Chciałem, żebyś to wiedziała, musiałem ci to powiedzieć... KOCHAM CIĘ.
Płakał, on płakał... Ja z resztą też...
-J...Ja... Nie wiem co powiedzieć... Nie chcę być twoją przyjaciółką... Nie potrafię...- spuścił głowę i już chciał coś powiedzieć, ale mu nie pozwoliłam- Nie potrafię tak samo jak ty.
Teraz działałam mechanicznie. Nawet nie wiedziałam co robię i co mówię. Strzeliłam chłopaka z liścia.
-To za to, jak bardzo mnie zraniłeś.-następnie go przytuliłam- Tęskniłam za tobą. Nie zostawiaj mnie już.
Chłopak odwzajemnił uścisk i pocałował mnie w czubek głowy. Zdjął z siebie bluzę i okrył mnie nią. Objął mnie.
-Chodź, siedzisz już na tym deszczu ze 20minut. Jesteś cała przemoczona i się trzęsiesz.
Weszliśmy do budynku, gdzie od progu naskoczyli na nas jacyś ludzie. Dostaliśmy ubrania i kazano nam się przebrać. No tak, za 1,5h zaczyna się koncert. Ale czy to koniec niespodzianek na dziś?
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Jest i 13 rozdział!
Czy pechowy!?
Nawet nie wiecie jak bardzo pechowy!
Ale o tym się jeszcze przekonacie!
Hahahahahahah xD Będę okrutna xD
Ten rozdział miał być krótszy, ale ktoś chciał długi rozdział,
i ktoś bardzo chciał,żeby Leo z Paulą się pogodzili....
Taaa, wolałam nie ryzykować.
Przez jakiś czas nie miałam weny na rozdziały, więc następnych
kilka jest krótkich, ale będą one często. Jak już wspominałam
co jakieś trzy-cztery dni. No może czasem rzadziej.
Piszcie jak wam się podoba rozdział, jak dla mnie jest trochę
nudny.... No, ale to już wy oceniacie. Next będzie w poniedziałek.
A przynajmniej tak mi się wydaje...
Zobaczymy. Dziękuję wszystkim za komentarze!
I pamiętajcie!
KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ!
Jeśli chcecie długie rozdziały to piszcie komentarze!
Wystarczy zwykłe "<3" albo ":)".
Nawet nie wiecie jaką to daje motywacje!
Nie mam weny na notkę, więc jest krótka.
A! Jeśli macie snapa i chcecie, żebym was informowała o rozdziałach,
to wyślijcie mi snapa.
diversa2507 <----- moja nazwa
Albo wymyślcie jak mam was informować...
Bo ja już sama nie wiem xD
Dobra, kończę i was nie zanudzam xD
Kocham was bardzo <333
~Dołecznik<3
Rozdział jest świetny jak zawsze! 😀 Cieszę się że jest dłuższy. Czekam na nexta. 😄😘
OdpowiedzUsuńDziękuję<3 Tak na prawdę to miały być dwa rozdziały, bo nie mam weny xD Ale połączyłam, żeby było długie xD
Usuń~xoxo
Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńSuper dziki za dedykacje .☺☺najlepszy blog everrrrrr.
OdpowiedzUsuńDziękuję <333 Jesteś wspaniała <333
UsuńTł to ty jesteś wspaniała piszesz takiego super bloga i masz najlepsze pomysły. ☺ ☺ ☺
UsuńBoże to jest takie piękne😍😍😍 skąd ty ty bierzesz takie mądre słowa?💙💙💙 Rozdział naprawdę cudowny ❤❤❤ nie mam słów po prostu 💞 to takie prawdziwie 💖💖💖
OdpowiedzUsuńKocham💙💙💙
Dziękuję<333 Skąd? Z serca <3 Jakoś tak same płyną<333 Nie mam pojęcia skąd we mnie takie mądrości xD
UsuńKocham <3
~xoxo
Omg! Nowy rozdział a ja nie jestem pierwsza! Co się ze mną dzieje?! Trzeba poćwiczyć formę.
OdpowiedzUsuń*Miejsce*
Na początku standardowe "<3" i przechodzimy dalej.
UsuńDziewczyno! To chyba Twój najlepszy rozdział!!! Chciałabym uwzględnić, że Charli i Vi i ich śmieszne sytuacje i wgl. Ale tak zostali przyćmieni, że nawet nie mogę o nich myśleć. Co tu się stało? JGDBHWBDWEIFN! Leo i Pauline! Wypowiedź Leo, uczucia, emocje Boże ja nawet nie wiem co mam powiedzieć! ( a rzadko mi się to zdarza ). Serio, jestem tak pozytywnie oszołomiona po przeczytaniu tego rozdziału, że nie wiem czy się pozbieram do poniedziałku xD Trzymaj tak dalej, chociaż może nie bo jeszcze umrę i tak trochę nie fajnie mi będzie xD
A tak poważnie. MISTRZOSTWO ŚWIATA! Sama nie wiem co mnie, aż tak urzekło, ale był genialny ten rozdział!
Aww... Dziękuję❤ starałam się XD no więc nie chcę, żebyś umarła, więc następny rozdział będzie słaby XD mówię serio, ten mi się podoba, a next nie XD ale przynajmniej wssycy będą szczęśliwi z tego co tam się stanie XD nie wiem jak udało mi się napisać to tak, że aż tak to tobą urzekło, ale jestem z siebie dumna! Ja czasem po prostu tak mam, że piszę takie rzeczy. I będzie ich jeszcze trochę XD A sytuacje między Charliem i Vi... Muszą być takie, bo potem będzie nie fajnie... Nie wiem co napisać, ale miałam wielkiego banana jak to czytałam!
UsuńDziękuję i to nexta!
XoXo
Wow... Nadrobiłam zaległości i jestem. Rozdział wow. Naprawdę jest ekstra. Dobrze, że Paula z Leo wszystko sobie wyjaśnili. Ciś czuję, że za nie długo będą razem. A charlie z Vi są tacy słodcy. Niech już będą razem. Czekam na next. Życzę weny. Papatki
OdpowiedzUsuńWróciłaś<3 Tęskniłam xD Dzięki<3 Mały spoiler, ale nie powiem o kogo chodzi xD W następnym rozdziale się doczekacie! xD Dziękuję i do nexta! :***
Usuń~xoxo
Paula jesteś ekstra pisz dalej i dodawaj rozdziały twoja kolarzanka z konfy buziaczki <3
OdpowiedzUsuńNo ciekawe kim możesz być XD jak na razie nie zamierzam zawieszać bloga więc nie masz o co się martwić XD dziękuje <3 ale ty wiesz, że ja znam twoją opinię XD
UsuńXoXo
Ten komentarz został usunięty przez autora.
UsuńKiedy next?po prostu się tak strasznie niecierpliwie ze nie mogę już wytrzymać .
OdpowiedzUsuńHahahah xD No właśnie wstawiam <3
Usuń