Muzyka

piątek, 7 października 2016

UWAGA!!!

Zawieszam bloga. 
Do odwołania. 
Sprawy osobiste
Może wstawie za jakiś czas rozdział ale wątpię... 

sobota, 24 września 2016

Rozdział 37 "Pociąg do Hogwartu odjeżdża z peronu 9 i 3/4"

~Charlie

Gdy się obudziłem, moja księżniczka jeszcze spała. Wyglądała tak niewinnie i słodko. Poprzednia noc była taka... niesamowita i magiczna. Tak bardzo kocham tą dziewczynę. Czy można powiedzieć po pół roku, że to ta jedyna? Inni by powiedzieli za pewne, że nie. Ale ja jestem pewny, to jest właśnie moja pierwsza, prawdziwa i jedyna miłość.
-Kochanie? Haloo... Ziemia do Charliego!
-O, obudziłaś się.
-Tak głupku, patrzyłeś się ciągle na mnie, a ja na ciebie i nie reagowałeś.
Zaśmiała się słodko. Odwzajemniłem jej uśmiech po czym wpiłem się w jej usta. Blondynka odwzajemniła pocałunek.
-Kotku, trzeba się zbierać..
-No dobra..
Niechętnie poszedłem do łazienki się ubrać i przygotować.
Gdy wyszedłem Vi od razu wślizgnęła się do łazienki. Bez chwili namysłu chwyciłem za telefon i wybrałem numer do recepcji. Po chwili po drugiej stronie usłyszałem męski głos.
-Dzień Dobry, chciałbym zamówić śniadanie do pokoju nr 143.
-Oczywiście, jaki zestaw sobie pan życzy? W dniu dzisiejszym polecamy tradycyjne śniadanie francuskie.
-W takim razie poproszę dwa razy.
-Oczywiście.
Rozłączyłem się i zacząłem grzebać w moim telefonie. Moja galeria była wypełniona zdjęciami z koncertów i zdjęciami mojej dziewczyny. Gdy trafiłem na nasze wspólne zdjęcie mimowolnie się uśmiechnąłem. Ustawiłem je sobie na tapetę i wrzuciłem na instagrama.
Usłyszałem pukanie do drzwi. Otworzyłem je, a kelner postawił nasze śniadania na stoliku. Podziękowałem mu i wręczyłem napiwek. Chwilkę później z łazienki wyszła Victoria.



-Co tak pięknie pachnie?
-Najpyszniejsze śniadanie dla pięknej pani.
Odsunąłem jej krzesło i usiadłem na przeciwko niej.

                                                                           ~***~

Wysiedliśmy z taksówki i weszliśmy do hali odlotów.
-To były wspaniałe urodziny. Dziękuje.
-Nie ma za co Charlie. Dla ciebie wszystko.
Przed wyjazdem na lotnisko zdążyliśmy jeszcze zwiedzić trochę Paryża.
Odprawa minęła szybko. W poczekalni podeszła do nas grupka dziewczyn.
-Jejuu!! Charlieee z Victorią!!
Przytuliłem je każda po kolei i zrobiłem sobie z nimi zdjęcia.
-Victoria, z tobą też możemy?
Dziewczyna uśmiechnęła się zdziwiona, ale ochoczo zaczęła robić sobie z nimi zdjęcia.
-Wyglądacie razem tak uroczo...
-Dziękujemy.
Blondynka zarumieniła się, a ja przytuliłem się do jej pleców.
-Bardzo ją kocham i bardzo cenię sobie to, że tak pozytywnie jesteście do niej nastawione. Dziękuję.
-Victoria jest super! Mało kto jej nie lubi! I Pauline też! Nie to co ta poprzednia dziewczyna Leo.
-Charlie? Jaka dziewczyna?
-Ekhmm... Powiem ci później, na osobności.
                                                                            ~***~
-No więc? Jaka dziewczyna?
-Leondre wcześniej był z Nevie. Tak, tą Nevie... Na początku była wspaniałą dziewczyną, Leo był szczęśliwy. A potem zaczęła robić się zazdrosna o fanki... Robiła mu o wszystko awantury, chciała, żeby zrezygnował z kariery... W pewnym momencie, gdy Leo ją zostawił, zaczęła nasyłać na niego swojego brata, Asha.
Ash... Był kiedyś jednym z prześladowców Leo, stąd to jego nastawienie do niego.  Leo nie wie, że on to brat Nevie, więc nie widział o co do końca chodzi...
-Dlaczego mi nie powiedziałeś tego wcześniej?
-To sprawa Leo,a nie moja...
-Charlie, teraz nareszcie rozumiem o co chodzi w tej całej sprawie... Gdybyś mi powiedział wcześniej...
-Przepraszam...
-Dobrze, stało się.
Przytuliłem dziewczynę i pocałowałem w czubek głowy.




~Leo

-Nie wiem, czy powinniśmy tam iść.
-Leo, też nie chce się z nią spotykać, ale musimy. Najchętniej zapomniałabym o wszystkim, chce, żeby było jak dawniej...
-Ja też...
Przyciągnąłem dziewczynę jak najbliżej siebie i schowałem głowę w zagłębieniu jej szyi.
-Musimy już wychodzić.
-Wiem...
Ubraliśmy szybko kurtki i buty i ruszyliśmy w stronę parku.
Był piękny, słoneczny aczkolwiek chłodny dzień. Liście zaczęły zmieniać kolory, więc park mienił się różnorodnymi barwami. To nie był typowy jesienny dzień w Wielkiej Brytanii. Wszystko dookoła przekazywało pozytywną energię.
W parku byliśmy po ok 15 minutach. Nevie siedziała na ławce ze spuszczoną głową.
-Jesteśmy.
-Em... Hej...
-Przejdźmy do rzeczy Nevie. Już wystarczająco namieszałaś.
-Skoro i tak już wszystko rozumiecie...Chciałam was tylko przeprosić. To był dopiero początek, ale jak patrzyłam na was... Jacy byliście ze sobą szczęśliwi, a jak teraz cierpicie... Nie mogłam dłużej. Nie wiem jak w ogóle mogłam to zrobić. Zrozumiałam, że to nie ja jestem pisana Leo i nie on mnie. Prawdziwa miłość to ty i Paula. Nie zrań jej Leo. A ty nie zrań jego. Przepraszam was tak bardzo... Mam nadzieję, że mi kiedyś wybaczycie. Nie miało tak być, mój brat wykorzystał to nie tak jak miał i...
W połowie swojej wypowiedzi dziewczyna wybuchła płaczem, ale żadne z nas nie było w stanie do niej podejść. Ash... On jest jej bratem. Jak...
Ku mojemu zdziwieniu Pauline zrobiła krok na przód i podeszła niepewnie do dziewczyny. Delikatnie ją objęła, a brunetka wtuliła się w nią co chwile powtarzając "przepraszam".


-Może po prostu zacznijmy od nowa?
-Na prawdę jesteś w stanie mi wybaczyć?
-Tego nie powiedziałam, ale po prostu chce zapomnieć o tej sytuacji i zacząć od nowa.
-Rozumiem.
-Jestem Pauline...
Blondynka wyciągnęła w jej kierunku rękę, a Nevie ją uścinęła. Odezwała się do niej czystą polszczyzną...
-Jestem Genevieve, ale mów mi Nevie. Miło mi cię poznać.

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Rozdział trochę nudny i nie do końca taki  jaki miał być, ale nie miałam 
pomysłu... 
Dziękuję za komy pod poprzednim rozdziałem!
Mam nadzieję, że teraz będzie ich więcej!
Next będzie pewnie na tygodniu!
Trzymajcie się!
KCKC<333

poniedziałek, 19 września 2016

Rozdział 36 "Happy Birthday Charlie"

DLA ASI, MADZI I ALEX <333

Polecam włączyć to Mercy- dodaje klimat do rozdziału <333

~Victoria

Blondyn spojrzał na tablicę z rozpiską odlotów.
-Vi? Gdzie my lecimy? I czemu Paula z Leo nie lecą z nami?
-Niespodzianka kotku. A Leo z Paulą... No cóż, muszą chyba pobyć sami ze sobą nie uważasz?
-Tak... Viki, czy ja się dowiem o co chodzi? Bo chyba jestem jedyny nie wtajemniczony...
-Dowiesz, ale nie dziś. Dzisiaj jest twoja osiemnastka. Nie psujmy tego.
Uśmiechnęliśmy się do siebie i dałam chłopakowi buziaka.
-To może... Los Angeles?
-Zgaduj dalej...
-Wenecja? Madryt? Barcelona? Warszawa?
-Nie powiem ci!
-No ejj!
-NIE.
-No dobra.
Usiadł na krześle i zajął się telefonem. Kiedy zauważyłam,że na ekranie pojawiła się informacja o naszym locie, szybko zawiązałam Charliemu oczy. Niebieskooki na początku nie wiedział co się dzieje, ale później zaczął się śmiać. Złapałam go delikatnie za rękę i stanęliśmy w kolejce. Po 20 minutach siedzieliśmy zapięci w fotelach.

~Charlie

Vi zadbała o to, żebym do końca nie dowiedział się, gdzie jedziemy, więc teraz siedziałem w samochodzie z szybami, przez które nic nie widziałem. Na lotnisku miałem cały czas zasłonięte oczy i wyszliśmy z niego w pośpiechu. Poczułem, jak auto zatrzymuje się, a ciepłe dłonie mojej dziewczyny odwiązują przepaskę. Odczekałem chwilę, aż oczy przyzwyczaiły mi się do światła i wysiadłem z samochodu. Staliśmy na przeciwko jednego z najluksusowniejszych hoteli w...
-Czy my właśnie jesteśmy w Paryżu?
Dziewczyna uśmiechnęła się słodko i skinęła głową.






-Jesteś niesamowita...
-Wiem kotku, za to mnie kochasz!
- A w dodatku taka skromna...
Zaśmialiśmy się i ruszyliśmy w stronę recepcji. Dziewczyna załatwiła jakieś sprawy i odebrała kluczyk.

                                                                  ~***~
-Głupio się czuje.
-Dlaczego?
-Bo to ja powinienem dla ciebie robić takie rzeczy... Ja tu jestem facetem.
-No i co z tego? Dla mnie to przyjemność. Twój uśmiech jest najwspanialszą rzeczą na świecie.
Podszedłem do dziewczyny i namiętnie pocałowałem w usta. Po kilkudziesięciu sekundach oderwaliśmy się od siebie. Uśmiechnąłem się, a blondynka to odwzajemniła. Spojrzałem na zegarek, dochodziła powoli 19. 
-To co robimy?
-A co byś chciał?
Uśmiechnąłem się znacząco i zmierzyłem dziewczynę wzrokiem, na co ta wybuchła śmiechem.
-Nawet o tym nie myśl. Podnoś się, idziemy na spacer.
Po 20 minutach dziewczyna była gotowa do wyjścia. 
Ruszyliśmy powoli Avenue d'lena,a następnie skierowaliśmy się na Avenue de New York. Złapałem roześmianą dziewczynę za rękę i rozkoszowałem się chwilą.
-Paryż, miasto miłości... Dlaczego akurat Paryż?
-Wiesz, zawsze chciałam zwiedzić Paryż, a skoro nadeszła twoja 18 to był to idealny prete...
Nie dokończyła, bo już wiedziała co zamierzam zrobić. Wyrwała rękę i zaczęła uciekać cały czas się śmiejąc. Po chwili dogoniłem dziewczynę i przerzuciłem sobie przez ramię.
-Charlie wariacie! Puszczaj mnie!
-A odpowiesz mi na moje pytanie?
-No dobra...
Postawiłem ją na ziemi i spojrzałem głęboko w oczy.
-Pomyślałam, że skoro i tak będziesz miał wielkie, huczne urodziny dla znajomych,a ten dzień spędzimy razem... to czemu nie tu? Miasto miłości... - na chwilę się zawiesiła 
i spuściła wzrok- Kochasz mnie prawda?
-Oczywiście, że cie kocham. Nigdy nikogo tak nie kochałem jak ciebie. Jesteś moim słoneczkiem, moją gwiazdką, całym moim światem.
Ująłem jej podbródek i uniosłem lekko do góry. Spojrzałem jej głęboko w oczy i pocałowałem.
Delikatnie, czuło... z miłością.
Dziewczyna miała łzy w oczach i szeroki uśmiech na ustach.
-Ty moim też Charlie.
Pocałowałem ją w czubek nosa i poprowadziłem w kierunku Sekwany.
-Spójrz jak pięknie, ty i ja... W Paryżu...
 -Masz rację.
Spacerowaliśmy w ciszy wzdłuż rzeki. Zrobiło się chłodno, a Victoria nie miała nawet bluzy. Odwiązałem więc swoją i narzuciłem na ramiona dziewczyny. Spojrzała na mnie wdzięcznym wzrokiem, więc się uśmiechnąłem.
-
W pewnym momencie zauważyłem, że jesteśmy przy moście Pont des Arts. Most zakochanych.
-Charlie, spójrz.
Wskazała skinieniem głowy na most.
-Właśnie o nim pomyślałem.
Weszliśmy na most i przytuliliśmy się. Objąłem dziewczynę ramieniem i dałem buziaka w czubek głowy. Dziewczyna wsadziła rękę do kieszeni spodni i wyciągnęła kłódkę w kształcie serca z wyrzeźbionymi naszymi inicjałami. Spojrzałem się na nią i wziąłem ją do ręki.

-Wiesz, że to oznacza, że ludzie chcą być już na zawsze razem? Znak wiecznej miłości... To coś jak deklaracja.
Odwróciłem się w jej stronę i spojrzałem jej w oczy.
-Ja chce być z tobą na zawsze, w zdrowiu i chorobie, w szczęściu i nieszczęściu, brać udział w twoim życiu, być jego częścią. Kochać cię, opiekować się tobą, wychowywać wspólnie nasze dzieci, mieć dom, psa... Uszczęśliwiać cię każdego dnia, widzieć ten uśmiech, zasypiać i budzić się przy tobie... "With your love nobody can drag me down".
Po jej policzku spłynęła łza.
-I love you Charlie.
-Kocham Cię Victoria.
Nasze czoła się styknęły, a ja nie mogłem uwierzyć w moje szczęście. Mam osobę, na której tak bardzo mi zależy. Kocham ją.
Złapałem ją za rękę i wspólnie zawiesiliśmy kłódkę na moście.
-Ja czy ty?
-Razem.
-1...2...
-3!







W tym momencie wrzuciliśmy kluczyk daleko w wody Sekwany.
-Nie ważne jak daleko będziesz uciekała, ja nigdy nie przestanę cię gonić.
-Nie ucieknę Charlie. Zawsze będę przy Tobie. Ciałem, duszą, zawsze będę o tobie myśleć.
Usłyszałem dźwięki fajerwerków, więc odwróciłem się w tamtą  stronę.
Na niebie tańczyły miliony barw, a na moście na przeciwko pojawił się wielki baner z napisem "Happy Birthday Charlie". 
Teraz to ja miałem łzy w oczach.
-Dziękuję, jesteś najlepszą dziewczyną na świecie. Tak bardzo cię kocham...







                                                                   ~***~


-Viki pośpiesz się! Ile można czekać!
-Już wychodzę, mówiłam, jeszcze 5 minut!
Spojrzałem na zegarek.
-Twoje 5 minut trwa od godziny!
-No już wychodzę!
-Zaraz się spóźnisz na kolację na którą sama mnie zaprosiłaś!
-JUŻ WYCHODZĘ!!!
Zaśmiałem się głośno i rzuciłem na łóżko.  Po kilku minutach usłyszałem dźwięk przekręcanego kluczyka w drzwiach. Podniosłem wzrok i oniemiałem.





-O kur**...
-I jak ci się podoba?
Nie mogłem wykrztusić z siebie ani jednego słowa.
-Je..Bo...Woow..Ja..Nie...Co...O Boże...
Blondynka wybuchła szczerym śmiechem. 
-Rozumiem.
Wyszliśmy do restauracji na kolację.

                                                                 ~***~
Dziewczyna przekręciła zamek i otworzyła drzwi. Wziąłem ją na ręce w stylu panny młodej i całując wniosłem do środka. Postawiłem ją na ziemi i rozejrzałem się.  Wyszliśmy na balkon i staliśmy tak obserwując Paryż.


 
Odwróciłem się w stronę Viki i zmierzyłem ją wzrokiem.
-Śliczna sukienka. Ale chyba lepiej wyglądałabyś bez niej.
Zaśmiała się tylko i przybliżyła. Zaczęliśmy się namiętnie całować. Złapałem dziewczynę za pośladki i podciągnąłem do góry. Ta oplotła swoje nogi wokół mojego pasa. Nie przestając się całować położyłem dziewczynę na łóżko,a zaraz potem sam położyłem się na niej opierając się łokciami. Słyszałem tak dokładnie bicie jej serca, jej oddech. Musnąłem ją kciukiem i zacząłem całować po szyi. Moje ręce powędrowały do rozpięcia jej sukienki. Jednym ruchem leżała już na ziemi. Tak samo jak moja marynarka i koszula. 
-Charlie?
-Hmm?
-Czy to nie za wcześnie?
-Jeśli masz jakiekolwiek wątpliwości to powiedz. Zrozumiem. Kocham Cię i nie skrzywdzę cię, nie potrafiłbym.
-Nie mam. Ja też cię kocham.
Po tych słowach złączyła nasze usta w namiętnym pocałunku. [...]
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Cóż mam wam napisać...
Mi się podobało, nie wiem jak wam...
Mam nadzieję, że pod tym rozdziałem będzie więcej komentarzy...
Aktywność mega spadła...
Komentują 2-3 osoby...
JEŚLI PRZECZYTAŁEŚ ZOSTAW CHOCIAŻ "<3"!!
TO MEGA MOTYWUJE!
NAWET NIE WIECIE JAKIE TO DLA MNIE WAŻNE...
Next będzie jak skomentuje więcej osób niż Asia i Madzia!
To dzięki nim jest rozdział!
Kocham was! <333

piątek, 9 września 2016

Rozdział 35 "Niezwykła 18"


~Victoria

Przez całą noc nie zmrużyłam oka. Po wczorajszej rozmowie z Paulą nie mogłam dojść do siebie. Ktoś to nagrał. Mogę mieć kłopoty, jeśli to ujrzy światło dzienne. Otrząsnęłam się ze złych myśli i po cichutku weszłam do pokoju Charliego. Dzisiaj jego 18-naste urodziny, nie mogę tego zepsuć. Pani Karen zapewniała mnie, że Charlie jest w szkole, ale wolałam się upewnić czy nikogo nie ma w jego pokoju. Podeszłam do szafy, wyjęłam niewielką walizkę i zaczęłam pakować ubrania chłopaka. Skończyłam po 15 minutach i usiadłam na jego łóżku. Rozjerzałam się po pokoju. Dookoła leżało trochę porozrzucanych ubrań, stos książek, jakieś kartki piętrzące się na biórku. Pod tymi kartkami leżało małe, czerwone pudełczko. Ciekawość wzięła górę i wzięłam je ostrożnie do ręki. Delikatnie rozchyliłam wieczko, a moim oczom ukazał się piękny naszyjnik.

Na środku wygrawerowany był napis "Our future starts today, not tomorrow", a na odwrocie "Don't look back you're safe now, unlock your heart.". Widząc to do moich oczu napłynęły łzy. To było przepiękne. Tak bardzo go kocham. Na zawsze. Odłożyłam pudełko na miejsce i szybko wyszłam z rzeczami z domu Lenehana. 

                                                                               ~***~

Zadzwoniłam do Paulii z informacją, że możemy wdrożyć plan w życie. Zauważyłam, że pod mój dom podjechała taksówka. Zabrałam swoje i Charlsa rzeczy i wsiadłam do samochodu. Po około pół godziny stałam w hali odlotów z dwoma biletami w ręce wypatrując mojego ukochanego. Blondyn stał zdezorientowany na samym środku i rozglądał się dookoła. Zaczęłam biec w jego stronę i krzyknęłam jego imię. Na twarzy chłopaka odmalowało się zdziwnie, a w oczach pojawiła się iskierka szczęścia. Rzuciłam mu się w ramiona i czule pocałowałam w usta nie mogąc przestać się uśmiechać. 
-Niespodzianka!
-Co ty tutaj robisz?
-Zabieram cię na niezapomniane osiemnaste urodziny. Wszystkiego Najlepszego Kochanie!
Cmoknęłam chłopaka w usta, a ten przyciągnął mnie do siebie i pogłębił pocałunek. 
-Charlie... Jesteśmy na lotnisku...
-No i co z tego? Niech ludzie wiedzą, że mam najlepszą dziewczynę na świecie i kocham ją ponad wszystko!
-Oj Charlie...
Zaśmialiśmy się i odwróciliśmy widząc zbliżającą się w naszym kierunku...

~Pauline
 
 Zapukałam cicho do pokoju Leondre. Miałam wątpliwości czy przyjście bez zapowiedzi na tak poważną rozmowę to dobry pomysł. Nie usłyszałam żadnego proszę tylko ciche "mamo, idź sobie". Uznałam to za "możesz wejść". Popchnęłam drzwi i wkroczyłam do środka. Brunet leżał na łóżku i wpatrywał się w sufit. Cicho odchrząknęłam.
 
-Mamo, mówiłem ci, że...- urwał w pół słowa gdy skierował swój wzrok na moją sylwetkę- Pauline???
 
Gwałtownie wstał i rzucił się na mnie. Złapał w pasie i przyciągnął mnie do siebie. Poczułam jak złącza nasze usta. Po chwili zatraciłam się w pocałunku. To było niesamowite poczuć i posmakować znów jego ust, mieć go przy sobie, trzymać go w objęciach... Oderwaliśmy się od siebie kiedy zabrakło nam powietrza. Chłopak wtulił się we mnie i schował głowę w zagłębieniu mojej szyi. Staliśmy tak przed dłuższy czas rozkoszując się chwilą.
 
-Tak bardzo za tobą tęskniłem.
 
-Ja za tobą też Leo...
 
-Kocham Cię, nie zostawiaj mnie już nigdy... Błagam... Nie radzę sobie bez ciebie...
 
-Nie zostawię cie Leo, pamiętaj, że zawsze będę cie kochać.
 
Usiedliśmy na łożku i wtuliliśmy się w siebie.
 
-Przyszłam porozmawiać o tym, co się działo w ostatnim czasie...
 
-Wiem, jest tyle rzeczy które muszę ci powiedzieć... Ale nie wiem od czego zacząć...
 
-Najlepiej od początku... Ale myślę, że to ja powinnam zacząć pierwsza... Zaczęłam dostawać sms'y z groźbami, że mam od ciebie odejść, bo inaczej zaszkodzę każdemu kogo kocham. To była Nevie. Wysłała mi filmik. Nie istotne jaki, ale dotyczył on Viki... Jeśli ujrzałby światło dzienne, moja najlepsza przyjaciółka miała by poważne problemy. Nie mogłam na to pozwolić. Nevie żądała, żebym od ciebie odeszła i została dziewczyną Asha. Musiałam to zrobić Leo... Przepraszam... Każdy dzień spędzony z nim to była katastrofa. Najgorsze jest to, że w pewnym momencie mu uległam. Zaczęłam pić, wciskał to we mnie... Chciał, żebym stoczyła się na dno. Później działy się różne rzeczy. Uderzył mnie. Zwyzywał i powiedział wszystko co o mnie i o tobie myśli. Nie mogłam się wycofać...Victoria znowu jest prześladowana przez Carmen. Nevie obiecała, że jeśli będę robić co mi każe to zajmie się tą sprawą... Myślę, że zdecydowaną większość wiesz... Nie rozumiem tylko czemu?
 
-Ehhh... Jest kilka rzeczy o których ci nie powiedziałem... Nevie była kiedyś moją dziewczyną. Zakochała się we mnie na zabój, ale ja w niej nie. Rozstaliśmy się a ona nie mogła sie z tym pogodzić. Wiedziałem, że zrobi wszystko, żeby znowu mogła być ze mną... Natomiast Ash... Kiedy byłem mały byłem prześladowany w szkole, co wiesz... Ale on był jednym z tych prześladowców. Ale on mi nigdy nie odpuścił... Nigdy mu nie wybaczyłem, a on nigdy nie przestawał robić wszystkiego, byleby mnie zniszczyć. Chciał zniszcyzć ciebie, żeby dotrzeć do mnie. Wiedział, że bez ciebie jestem nikim. Za bardzo cie kocham...

-Leo? Dlaczego my to tak wszystko skomplikowaliśmy? 

-Nie wiem... Bałem się... Ty też.... Strach niszczy ludzi, pozbawia ich zdolności logicznego myślenia, zabiera wszystko jeśli tylko mu na to pozwolimy...

-Jest jeszcze coś... Wtedy w zaułku kiedy Ash mnie uderzył... Podszedł do mnie i chciał zrobić to jeszcze raz... Myślałam, że to zrobi, ale ktoś go powstrzymał i kazał spadać. To była Nevie... Powiedziała, że musimy się spotkać i wszystko wyjaśnić, a potem mamy porozmawiać z nią i Ashem... Nie wiem co o tym sądzić...

-Nevie to dobra dziewczyna, ale zagubiona... Musimy się z nią spotkać i pogadać.

-Kocham cię Leo.

-Ja ciebie też.

Złączyłam nasze usta w pocałunku nie mogąc już wytrzymać.

-All I need is your love baby... I love you and I need you.

Uśmiechnęłam się i wtuliłam w chłopaka.

-Kochanie?

-Hmmm?

-Musimy jechać na lotnisko...

-Masz rację... Ale została mi jedna ważna sprawa do załatwienia.

-Jaka?

-Zapytać cię czy już zawsze będziesz przy mnie i mnie nie zostawisz... Pozostaniesz moją księżniczką na zawsze?

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Witam i wracam po wakacjach!
Niestety nie miałam dostępu do neta w wakacje i nie miałam jak napisać posta...
Przepraszam was za to bardzo!
Niestety, ale posta o Stanach i YSF2016 raczej nie zrobię, ponieważ usunęły
mi się wszystkie zdjęcia w telefonie a nie zdążyłam ich zrzucić...
Ale może coś uda się znaleźć...
Mam nadzieję, że o mnie nie zapomnieliście, bo teraz wracam ze zdwojoną siłą,
nowymi pomysłami i rozdziałami!
ZOSTAWCIE PO SOBIE ŚLAD W KOMENTARZU!
TO MEGA MOTYWACJA!
Kocham Was bardzo!
Piszcie jak tam powrót do szkoły!
~Paula


wtorek, 2 sierpnia 2016

Rozdział 34 "Puzzel"

*w rozdziale znajdują się niecenzuralne słowa*

Byliśmy w jakieś ciemnej uliczce, a Ash zagradzał mi drogę.
-Dobra, słuchaj mnie szmato. Oboje dobrze wiemy, że nic do siebie nie czujemy.
Uśmiechnął się przebiegle, a mi aż zrobiło się niedobrze.


Przełknęłam ślinę i spojrzałam na chłopaka.
-Mam już dosyć tej głupiej gierki. Rzygam tym. Cóż, nie powiem, mam w tym swój interes.
Ta idiotka nawet nie wie jaką mi przysługę zrobiła...
-Nic nie rozumiem.... Jaka gierka? Kto ci zrobił przysługę?! Jaki interes?! O co w tym do cholery chodzi?!
-Nie twoja sprawa. Za dużo ci powiedziałem.
-Właśnie, że moja!
-Jesteś zwykłą, żałosną dziwką. Nie obchodzisz mnie ty, chociaż trzeba przyznać, że jesteś całkiem ładna i nawet inteligentna... Obchodzi mnie tylko ta mała ciota. Myślisz, że co? Twój wspaniały Leo cię kocha? Bzdura. To zwykły pedał. Dla takich nie ma miejsca na tym świecie. Nie zrozumiał tego kiedyś, to może zrozumie teraz. Jestem lepszy od niego. Jeśli będę chciał odbiorę mu co tylko mi się podoba. Wykończy się sam. Już rozumiesz?
-Ty dupku! Jak możesz? Ja go do cholery KOCHAM!! A on kocha mnie!! Daj nam spokój!

Coraz bardziej podnosiłam głos, jednocześnie zalewając się łzami. Nagle poczułam silne szczypanie i ból w okolicach oka i na policzku. Pod siłą uderzenia poleciałam na mur znajdujący się za mną. Ash ze złością wymalowaną na twarzy podszedł do mnie i wziął kolejny zamach. Spodziewając się uderzenia zamknęłam oczy. Jednak tym razem nie poczułam niczego. Zaskoczona otworzyłam oczy. Nevie z całej siły przytrzymała rękę chłopaka po czym odwróciła go w swoją stronę i zdzieliła go z liścia.
-Co ty do cholery jasnej odpierdalasz? Nie taka była umowa! Wynoś się!
Ash tylko zaśmiał się cierpko po czym zniknął w jakiejś uliczce.
Dziewczyna podeszła do mnie i pomogła mi wstać.
-Nevie? Niech mi ktoś wytłumaczy co tu się stało. Teraz.
-Eh... Musimy porozmawiać... Całą czwórką. Ale najpierw porozmawiaj z Leo... Niech do mnie potem zadzwoni i spotkamy się... A.. Jeszcze coś...
Wsadziła mi do ręki pendrive'a.
-Zabierz to. Zrobisz z tym co chcesz... Możesz zatrzymać, możesz oddać to Victorii.
Skinęłam niepewnie głową i ruszyłam w kierunku mojego domu.


~Victoria

Komórka leżąca na szafce zawibrowała.Spojrzałam na wyświetlacz chcąc sprawdzić kto dzwoni.
-Halo?
-Hej Viki... Słuchaj, da się jeszcze odwołać dwa bilety?
-No da się, ale coś się stało?
-Nie, po prostu... Nie mogę lecieć.
-No ok, nie naciskam.. A ten drugi?
-Leo też nie leci.
-Jak to? On o tym wie?
-Jeszcze nie... Muszę się z nim spotkać i załatwić parę spraw...
-No dobra...
-Przyjdę Was pożegnać na lotnisku i złożę życzenia Charliemu.
-Ok, będziemy czekać.
-Jeszcze jedno. Musimy pogadać. Najlepiej teraz.
-No dobra, to za 15minut w Starbucksie?
-Lepiej, żeby to nie była rozmowa w miejscu publicznym, zaraz u ciebie będę.
Po tych słowach dziewczyna rozłączyła się, a ja  postanowiłam szybko ogarnąć pokój.
Po chwili usłyszałam jak ktoś wchodzi do mojego domu po czym kieruje się na górę.
-Jestem.
-Hej, siadaj... Coś się stało? Wyglądasz na przygnębioną...
-Musimy pogadać. Podasz mi laptopa?
Usiadłam na łóżku podając blondynce sprzęt o który prosiła.
Dziewczyna podpięła pendrive'a i spojrzała na mnie smutnymi oczami.
-No więc?
-Dobra... Jak wiesz ja i Leo... Z pewnych przyczyn musiałam z nim zerwać... I to tak naprawdę przez ciebie.
-Co? Jak to? Przecież ja nic nie zrobiłam...
-Nie przerywaj mi. Nevie... Szantażowała mnie... Powiedziała, że albo zostawię Leondre i będę z Ashem, albo wrzuci do Internetu te zdjęcia... Wiem jak one mogłyby zniszczyć Ciebie, duet chłopców... Wszystko...
-Jakie zdjęcia...
Przerażona spojrzałam na ekran laptopa. Na zdjęciu byłam ja. Za czasów kiedy jeszcze mieszkałam w Polsce. Kiedy byłam małą, bezbronną i prześladowaną dziewczynką.
Na kilku zdjęciach było widać jak kradnę jakieś rzeczy ze sklepu. Na kilku innych jak stoję nad martwym ochroniarzem..
Filmik... Kliknęłam start... Wybiegam ze sklepu, za mną ten człowiek. Uciekam, wbiegam na ulicę, ten mężczyzna za mną. Wtedy jakiś samochód rusza z piskiem opon i wjeżdża w ochroniarza. Wiem kto siedzi w środku.Ten upada na ulicę.
Z samochodu wyskakuje Alex. Łapie mnie za ręce i siłą wciąga do samochodu. Nie mam szans. Odjeżdżamy, zostawiając martwego człowieka na ulicy.
 Zatrzymuje obraz tak, że wpatruje się teraz w zadowoloną twarz chłopaka. Takie same... Blond włosy cudne niebieskie oczy... Sylwetka, rysy twarzy... Jest prawie identyczny jak Charlie... Coś we mnie pęka. Rozpłakuję się jak małe dziecko i wtulam się w blondynkę.
-Jest coś jeszcze. Nevie obiecała, że jeśli wszystko pójdzie tak jak ona chce, to Carmen da ci spokój... Nie mogłam pozwolić na te wszystkie rzeczy. Nie mogłam pozwolić, żeby ktoś tak cię krzywdził.
-Skąd wiesz o Carmen?
-Jestem twoją przyjaciółką. Jeśli chce się dowiedzieć co cię gnębi to się dowiem.'
-Dziękuję. Kocham Cię.
-Ja ciebie też Wiktorio.
-Te zdjęcia... Ten filmik...
-Jeśli nie chcesz mi tego opowiadać, to nie musisz. Nie osądzam cię o nic.
-A powinnaś! Zabiłam człowieka!
-Nie możesz się obwiniać.. To nie byłaś ty. To nie twoja wina.
-Moja... Ok, zacznę od początku... Jak wiesz, w szkole byłam gnębiona i prześladowana przez Carmen. Ta akcja... Zmusiła mnie do tego. Kazała mi ukraść jakieś tam rzeczy. Zrobiłam to... Ale tan ochroniarz wybiegł za mną. W tym samochodzie siedział Alex, mój były chłopak. Który bardzo mnie skrzywdził. Bił mnie, poniżał... I w dodatku był tak cholernie podobny do Charlsa. To dla tego na początku byłam dla niego taka... Oschła... Od razu coś do niego poczułam, ale tak bardzo mi przypominał Alexa... Alex wjechał w tego faceta. On nie miał szans. Podobno zginął na miejscu. Alex wciągnął mnie siłą do samochodu, nie pozwolił zadzwonić na pogotowie, udzielić mu pomocy... Gdybyśmy wtedy zareagowali, on by przeżył. Ten ochroniarz miał żonę i dwójkę małych dzieci... Gdybym się sprzeciwiła i nie okradła sklepu... Gdybym nie wybiegła na ulicę... Zabiłam go.
-Ciiii.... To nie ty. To ten chłopak, a ty sama również byłaś ofiarą... Nic nie mogłaś zrobić, rozumiesz?
-Skąd Nevie miała te zdjęcia i nagranie?
-Nie mam pojęcia...
-To wszystko zrobiła Carmen, tylko ona je miała...
-Nie wiem, na prawdę nie wiem... Ale podobno to oryginał. I mamy go my. Nie ma szans, żeby to wyciekło gdzieś, rozumiesz?
-Tak... Dziękuję Paula.

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Mamy rozdział!
Zgodnie z tym co zapowiedziałam, do rozpoczęcia roku szkolnego
wstawię tylko jeszcze jeden lub dwa rozdziały, notkę z mojej podróży
i notkę z YSF2016!
Rozdział mógłby być trochę dłuższy, ale dużo się w nim wyjaśnia!'
Praktycznie wszystko, poza kilkoma szczegółami!
Kto już wie o co chodzi?
Nie mam weny na notkę, więc no..
Zapraszam na mojego drugiego bloga, na którym jest decyzja co z nim robię.
Po skończeniu tego zaproponuje wam dwa nowe opowiadania i będziecie
musieli wybierać!
Mam nadzieję, że niedługo wybije 15k wyświetleń!
Moim marzeniem jest, by do końca opowiadania wybiło 20k...
Wtedy będę pisać następne opowiadanie! Także streszczajcie się!
Do końca pozostało nie więcej niż 30rozdziałów jeśli dobrze pójdzie!
Zależy jeszcze czy dodam jeden wątek jeszcze czy nie.
A tak wgl, to dobra wiadomość!
Postanowiłam, że wszystko zakończy się happy endem!
Ale i tak najpierw wszystko zniszczę! xDDDDD
Dobra, miłych wakacji, chociaż został tylko miesiąc...!!!
<3333333333333333333333333333333333333333333

niedziela, 24 lipca 2016

NOTKA! WAŻNAAA!! KONIECZNIE PRZECZYTAJ!

Kochani moi!
Informacja dla tych, którzy czytają mimo wakacji!
Z racji tego, że mało, bardzo mało, osób czyta tego bloga w wakacje postanowiła tak jakby go zawiesić do końca wakacji! Będzie to wyglądało tak, że pojawi się jeden, może dwa rozdziały, pewnie jakaś notka z YSF oczywiście jeśli chcecie, i zastanawiam się nad propozycją Asi, nad notką z moich wakacji w USA... Nie wiem jeszcze czy będzie to ciekawe, więc jeśli chcecie to jakieś JPG mogę wstawić... Będzie to lepsza opcja dla tych, którzy są gdzieś na wakacjach, nie mają jak czytać i wgl, bo nie będą dużo musieli nadrabiać, a ja tez nie mam dużo czasu na pisanie rozdziałów... Tak samo jak wy chciałabym w pełni korzystać z wakacji! A na razie mało kto czyta, więc no... Mam tylko nadzieję, że po wakacjach nie zapomnicie o mnie! I te osoby które czytały dalej będą czytać, a nawet znajdą się nowi czytelnicy! Kiedy koniec tej opowieści? Wiem, że jakiś czas temu pisałam, że jeszcze ok 10 rozdziałów i epilog, a jak widzicie już dawno było to "jeszcze 10 i koniec" XD ale teraz mam już plan do samego końca. Myślę, że tych rozdziałów nie będzie więcej niż 20/25, ale to jak wiadomo nie jest pewne. Jedne będą dłuższe, inne krótsze, ale na pewno będzie skok w czasie xdd to jest pewne... Prawda jest taka, że jestem w tym momencie w stanie usiąść i napisać epilog, bo plan mam bardzo dokładny, tylko trzeba usiąść i napisać te rozdziały!
Dobra, nie będę was tu już zanudzać...
Piszcie czy chcecie te posty o których pisałam i tam dalej!
Miłych wakacji!
Kocham was!
Ps. Zastanawiam się czy nie zrobić wam jakiejś niespodzianki z okazji moich urodzin (25.07, czyli jutro XD) być może wstawie rozdział z tej okazji!

wtorek, 19 lipca 2016

Rozdział 33 "To nie życie jest okrutne, tylko ludzie"

~Pauline

Już miałam pchnąć drzwi i wejść do szkoły, gdy zabrzęczała moja komórka.

~Od Viki<333
Na śmierć zapomniałyśmy o 18 Charliego!!
Dasz radę się zerwać i pomóc mi z imprezą?
Albo chociaż po lekcjach, błagam, to za dwa dni...

~Do Viki <333
Jasne, zaraz będę!

Jak najszybciej pobiegłam do domu przyjaciółki. Weszłam bez pukania i pobiegłam do jej pokoju.
-Jestem!
-Super! Hej kochanie!
-Zdaje się, że sam pan prawie dorosły zapomniał o swojej 18-stce!
-No, trochę się zdziwi. Ja się tylko jak można zapomnieć o swoich urodzinach. I to 18...
-Wymyśliłaś już coś?
Usiadłam na łóżku obok Viki i zajrzałam jej przez ramię w laptopa.
-Ponieważ to wyjątkowe urodziny, wiesz, pełnoletność i te sprawy, chcę, żeby to było wyjątkowe...
-Okej... Chyba rozumiem...
-No więc, na razie nie będzie to wielka impreza, niech ją sobie sam zorganizuje, jak mu się przypomni, tylko kilka, albo kilkanaście osób...
-Ok, pierwsza rzecz, lista. Jak dużo ma być tam osób? Tylko nasza czwórka... Znaczy, chyba wypadałoby, żeby Ash... Ale Leo...
-Wiem o co ci chodzi kochanie, dobra, nasza piątka.

                                                                               ~***~

Gdy miałyśmy już wszystko omówione opadłam ciężko na łóżko.
-To będzie najlepsza osiemnastka ever. Zaraz po mojej.
-I mojej.
Spojrzałyśmy na siebie i wybuchłyśmy śmiechem. Spojrzałam na mój telefon, na którym pojawiła się wiadomość.

~Od Ash
Gdzie ty do cholery jesteś?

~Do Ash
U Viki, zaraz wychodzę.

~Od Ash
Masz być za 5 minut pod szkołą.

Zabrałam w pośpiechu swoje rzeczy, przyjaciółce rzuciłam szybkie "pa" i pobiegłam wystraszona pod szkołę. Chłopak już na mnie czekał. Po jego minie można było wywnioskować, że jest wściekły.
-Gdzie ty byłaś?
Pisnęłam z bólu, gdy chłopak ścisnął mnie mocno za nadgarstek. Został na nim ślad, który prędko nie zniknie. 
-Idziemy.


~Leondre

Założyłem na głowę kaptur, telefon schowałem o tylnej kieszeni spodni i zacząłem kierować się w stronę domu. Uśmiech sam wpełzał na moje usta, gdy myślałem o tym, co przygotowały dla Charliego dziewczyny. Nagle ktoś wtulił się we mnie od tyłu. Odwróciłem się zdziwiony. Przede mną stała... Nevie.
-Przejdziemy się? Proszę Leoooo...
-Nie wiem czy to dobry pomysł Nevie.
-Kiedyś uwielbiałeś chodzić ze mną na spacery..
-Eh, dobra.
-Super!
Dziewczyna aż podskoczyła z radości i złapała mnie za rękę. Spojrzałem na nią krzywo, ale nie protestowałem. Paula i tak jest z Ashem. Nie ze mną. Nie kocha mnie... Szkoda, że ja nie mogę przestać darzyć jej tym uczuciem...

Spacerowaliśmy jakąś godzinę, gdy usłyszeliśmy czyjeś krzyki. Skądś znałem te głosy. Nevie nagle oznajmiła mi, że musi iść i odbiegła całując mnie przelotnie w policzek. Stałem tak chwilę osłupiały i poszedłem do domu.

~Pauline

Byliśmy w jakieś ciemnej uliczce, a Ash zagradzał mi drogę.
-Dobra, słuchaj mnie szmato. Oboje dobrze wiemy, że nic do siebie nie czujemy.
Uśmiechnął się przebiegle, a mi aż zrobiło się niedobrze.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Zdążyłam! Jest jeszcze wtorek!
Notkę zaktualizuje potem xddd