DLA ASI, MADZI I ALEX <333
Polecam włączyć to Mercy- dodaje klimat do rozdziału <333
~Victoria
Blondyn spojrzał na tablicę z rozpiską odlotów.
-Vi? Gdzie my lecimy? I czemu Paula z Leo nie lecą z nami?
-Niespodzianka kotku. A Leo z Paulą... No cóż, muszą chyba pobyć sami ze sobą nie uważasz?
-Tak... Viki, czy ja się dowiem o co chodzi? Bo chyba jestem jedyny nie wtajemniczony...
-Dowiesz, ale nie dziś. Dzisiaj jest twoja osiemnastka. Nie psujmy tego.
Uśmiechnęliśmy się do siebie i dałam chłopakowi buziaka.
-To może... Los Angeles?
-Zgaduj dalej...
-Wenecja? Madryt? Barcelona? Warszawa?
-Nie powiem ci!
-No ejj!
-NIE.
-No dobra.
Usiadł na krześle i zajął się telefonem. Kiedy zauważyłam,że na ekranie pojawiła się informacja o naszym locie, szybko zawiązałam Charliemu oczy. Niebieskooki na początku nie wiedział co się dzieje, ale później zaczął się śmiać. Złapałam go delikatnie za rękę i stanęliśmy w kolejce. Po 20 minutach siedzieliśmy zapięci w fotelach.
~
Charlie
Vi zadbała o to, żebym do końca nie dowiedział się, gdzie jedziemy, więc teraz siedziałem w samochodzie z szybami, przez które nic nie widziałem. Na lotnisku miałem cały czas zasłonięte oczy i wyszliśmy z niego w pośpiechu. Poczułem, jak auto zatrzymuje się, a ciepłe dłonie mojej dziewczyny odwiązują przepaskę. Odczekałem chwilę, aż oczy przyzwyczaiły mi się do światła i wysiadłem z samochodu. Staliśmy na przeciwko jednego z najluksusowniejszych hoteli w...
-Czy my właśnie jesteśmy w Paryżu?
Dziewczyna uśmiechnęła się słodko i skinęła głową.
-Jesteś niesamowita...
-Wiem kotku, za to mnie kochasz!
- A w dodatku taka skromna...
Zaśmialiśmy się i ruszyliśmy w stronę recepcji. Dziewczyna załatwiła jakieś sprawy i odebrała kluczyk.
~***~
-Głupio się czuje.
-Dlaczego?
-Bo to ja powinienem dla ciebie robić takie rzeczy... Ja tu jestem facetem.
-No i co z tego? Dla mnie to przyjemność. Twój uśmiech jest najwspanialszą rzeczą na świecie.
Podszedłem do dziewczyny i namiętnie pocałowałem w usta. Po kilkudziesięciu sekundach oderwaliśmy się od siebie. Uśmiechnąłem się, a blondynka to odwzajemniła. Spojrzałem na zegarek, dochodziła powoli 19.
-To co robimy?
-A co byś chciał?
Uśmiechnąłem się znacząco i zmierzyłem dziewczynę wzrokiem, na co ta wybuchła śmiechem.
-Nawet o tym nie myśl. Podnoś się, idziemy na spacer.
Po 20 minutach dziewczyna była gotowa do wyjścia.
Ruszyliśmy powoli Avenue d'lena,a następnie skierowaliśmy się na Avenue de New York. Złapałem roześmianą dziewczynę za rękę i rozkoszowałem się chwilą.
-Paryż, miasto miłości... Dlaczego akurat Paryż?
-Wiesz, zawsze chciałam zwiedzić Paryż, a skoro nadeszła twoja 18 to był to idealny prete...
Nie dokończyła, bo już wiedziała co zamierzam zrobić. Wyrwała rękę i zaczęła uciekać cały czas się śmiejąc. Po chwili dogoniłem dziewczynę i przerzuciłem sobie przez ramię.
-Charlie wariacie! Puszczaj mnie!
-A odpowiesz mi na moje pytanie?
-No dobra...
Postawiłem ją na ziemi i spojrzałem głęboko w oczy.
-Pomyślałam, że skoro i tak będziesz miał wielkie, huczne urodziny dla znajomych,a ten dzień spędzimy razem... to czemu nie tu? Miasto miłości... - na chwilę się zawiesiła
i spuściła wzrok- Kochasz mnie prawda?
-Oczywiście, że cie kocham. Nigdy nikogo tak nie kochałem jak ciebie. Jesteś moim słoneczkiem, moją gwiazdką, całym moim światem.
Ująłem jej podbródek i uniosłem lekko do góry. Spojrzałem jej głęboko w oczy i pocałowałem.
Delikatnie, czuło... z miłością.
Dziewczyna miała łzy w oczach i szeroki uśmiech na ustach.
-Ty moim też Charlie.
Pocałowałem ją w czubek nosa i poprowadziłem w kierunku Sekwany.
-Spójrz jak pięknie, ty i ja... W Paryżu...
-Masz rację.
Spacerowaliśmy w ciszy wzdłuż rzeki. Zrobiło się chłodno, a Victoria nie miała nawet bluzy. Odwiązałem więc swoją i narzuciłem na ramiona dziewczyny. Spojrzała na mnie wdzięcznym wzrokiem, więc się uśmiechnąłem.
-
W pewnym momencie zauważyłem, że jesteśmy przy moście Pont des Arts. Most zakochanych.
-Charlie, spójrz.
Wskazała skinieniem głowy na most.
-Właśnie o nim pomyślałem.
Weszliśmy na most i przytuliliśmy się. Objąłem dziewczynę ramieniem i dałem buziaka w czubek głowy. Dziewczyna wsadziła rękę do kieszeni spodni i wyciągnęła kłódkę w kształcie serca z wyrzeźbionymi naszymi inicjałami. Spojrzałem się na nią i wziąłem ją do ręki.
-Wiesz, że to oznacza, że ludzie chcą być już na zawsze razem? Znak wiecznej miłości... To coś jak deklaracja.
Odwróciłem się w jej stronę i spojrzałem jej w oczy.
-Ja chce być z tobą na zawsze, w zdrowiu i chorobie, w szczęściu i nieszczęściu, brać udział w twoim życiu, być jego częścią. Kochać cię, opiekować się tobą, wychowywać wspólnie nasze dzieci, mieć dom, psa... Uszczęśliwiać cię każdego dnia, widzieć ten uśmiech, zasypiać i budzić się przy tobie... "With your love nobody can drag me down".
Po jej policzku spłynęła łza.
-I love you Charlie.
-Kocham Cię Victoria.
Nasze czoła się styknęły, a ja nie mogłem uwierzyć w moje szczęście. Mam osobę, na której tak bardzo mi zależy. Kocham ją.
Złapałem ją za rękę i wspólnie zawiesiliśmy kłódkę na moście.
-Ja czy ty?
-Razem.
-1...2...
-3!
W tym momencie wrzuciliśmy kluczyk daleko w wody Sekwany.
-Nie ważne jak daleko będziesz uciekała, ja nigdy nie przestanę cię gonić.
-Nie ucieknę Charlie. Zawsze będę przy Tobie. Ciałem, duszą, zawsze będę o tobie myśleć.
Usłyszałem dźwięki fajerwerków, więc odwróciłem się w tamtą stronę.
Na niebie tańczyły miliony barw, a na moście na przeciwko pojawił się wielki baner z napisem "Happy Birthday Charlie".
Teraz to ja miałem łzy w oczach.
-Dziękuję, jesteś najlepszą dziewczyną na świecie. Tak bardzo cię kocham...
~***~
-Viki pośpiesz się! Ile można czekać!
-Już wychodzę, mówiłam, jeszcze 5 minut!
Spojrzałem na zegarek.
-Twoje 5 minut trwa od godziny!
-No już wychodzę!
-Zaraz się spóźnisz na kolację na którą sama mnie zaprosiłaś!
-JUŻ WYCHODZĘ!!!
Zaśmiałem się głośno i rzuciłem na łóżko. Po kilku minutach usłyszałem dźwięk przekręcanego kluczyka w drzwiach. Podniosłem wzrok i oniemiałem.
-O kur**...
-I jak ci się podoba?
Nie mogłem wykrztusić z siebie ani jednego słowa.
-Je..Bo...Woow..Ja..Nie...Co...O Boże...
Blondynka wybuchła szczerym śmiechem.
-Rozumiem.
Wyszliśmy do restauracji na kolację.
~***~
Dziewczyna przekręciła zamek i otworzyła drzwi. Wziąłem ją na ręce w stylu panny młodej i całując wniosłem do środka. Postawiłem ją na ziemi i rozejrzałem się. Wyszliśmy na balkon i staliśmy tak obserwując Paryż.
Odwróciłem się w stronę Viki i zmierzyłem ją wzrokiem.
-Śliczna sukienka. Ale chyba lepiej wyglądałabyś bez niej.
Zaśmiała się tylko i przybliżyła. Zaczęliśmy się namiętnie całować. Złapałem dziewczynę za pośladki i podciągnąłem do góry. Ta oplotła swoje nogi wokół mojego pasa. Nie przestając się całować położyłem dziewczynę na łóżko,a zaraz potem sam położyłem się na niej opierając się łokciami. Słyszałem tak dokładnie bicie jej serca, jej oddech. Musnąłem ją kciukiem i zacząłem całować po szyi. Moje ręce powędrowały do rozpięcia jej sukienki. Jednym ruchem leżała już na ziemi. Tak samo jak moja marynarka i koszula.
-Charlie?
-Hmm?
-Czy to nie za wcześnie?
-Jeśli masz jakiekolwiek wątpliwości to powiedz. Zrozumiem. Kocham Cię i nie skrzywdzę cię, nie potrafiłbym.
-Nie mam. Ja też cię kocham.
Po tych słowach złączyła nasze usta w namiętnym pocałunku. [...]
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Cóż mam wam napisać...
Mi się podobało, nie wiem jak wam...
Mam nadzieję, że pod tym rozdziałem będzie więcej komentarzy...
Aktywność mega spadła...
Komentują 2-3 osoby...
JEŚLI PRZECZYTAŁEŚ ZOSTAW CHOCIAŻ "<3"!!
TO MEGA MOTYWUJE!
NAWET NIE WIECIE JAKIE TO DLA MNIE WAŻNE...
Next będzie jak skomentuje więcej osób niż Asia i Madzia!
To dzięki nim jest rozdział!
Kocham was! <333