Muzyka

piątek, 7 października 2016

UWAGA!!!

Zawieszam bloga. 
Do odwołania. 
Sprawy osobiste
Może wstawie za jakiś czas rozdział ale wątpię... 

sobota, 24 września 2016

Rozdział 37 "Pociąg do Hogwartu odjeżdża z peronu 9 i 3/4"

~Charlie

Gdy się obudziłem, moja księżniczka jeszcze spała. Wyglądała tak niewinnie i słodko. Poprzednia noc była taka... niesamowita i magiczna. Tak bardzo kocham tą dziewczynę. Czy można powiedzieć po pół roku, że to ta jedyna? Inni by powiedzieli za pewne, że nie. Ale ja jestem pewny, to jest właśnie moja pierwsza, prawdziwa i jedyna miłość.
-Kochanie? Haloo... Ziemia do Charliego!
-O, obudziłaś się.
-Tak głupku, patrzyłeś się ciągle na mnie, a ja na ciebie i nie reagowałeś.
Zaśmiała się słodko. Odwzajemniłem jej uśmiech po czym wpiłem się w jej usta. Blondynka odwzajemniła pocałunek.
-Kotku, trzeba się zbierać..
-No dobra..
Niechętnie poszedłem do łazienki się ubrać i przygotować.
Gdy wyszedłem Vi od razu wślizgnęła się do łazienki. Bez chwili namysłu chwyciłem za telefon i wybrałem numer do recepcji. Po chwili po drugiej stronie usłyszałem męski głos.
-Dzień Dobry, chciałbym zamówić śniadanie do pokoju nr 143.
-Oczywiście, jaki zestaw sobie pan życzy? W dniu dzisiejszym polecamy tradycyjne śniadanie francuskie.
-W takim razie poproszę dwa razy.
-Oczywiście.
Rozłączyłem się i zacząłem grzebać w moim telefonie. Moja galeria była wypełniona zdjęciami z koncertów i zdjęciami mojej dziewczyny. Gdy trafiłem na nasze wspólne zdjęcie mimowolnie się uśmiechnąłem. Ustawiłem je sobie na tapetę i wrzuciłem na instagrama.
Usłyszałem pukanie do drzwi. Otworzyłem je, a kelner postawił nasze śniadania na stoliku. Podziękowałem mu i wręczyłem napiwek. Chwilkę później z łazienki wyszła Victoria.



-Co tak pięknie pachnie?
-Najpyszniejsze śniadanie dla pięknej pani.
Odsunąłem jej krzesło i usiadłem na przeciwko niej.

                                                                           ~***~

Wysiedliśmy z taksówki i weszliśmy do hali odlotów.
-To były wspaniałe urodziny. Dziękuje.
-Nie ma za co Charlie. Dla ciebie wszystko.
Przed wyjazdem na lotnisko zdążyliśmy jeszcze zwiedzić trochę Paryża.
Odprawa minęła szybko. W poczekalni podeszła do nas grupka dziewczyn.
-Jejuu!! Charlieee z Victorią!!
Przytuliłem je każda po kolei i zrobiłem sobie z nimi zdjęcia.
-Victoria, z tobą też możemy?
Dziewczyna uśmiechnęła się zdziwiona, ale ochoczo zaczęła robić sobie z nimi zdjęcia.
-Wyglądacie razem tak uroczo...
-Dziękujemy.
Blondynka zarumieniła się, a ja przytuliłem się do jej pleców.
-Bardzo ją kocham i bardzo cenię sobie to, że tak pozytywnie jesteście do niej nastawione. Dziękuję.
-Victoria jest super! Mało kto jej nie lubi! I Pauline też! Nie to co ta poprzednia dziewczyna Leo.
-Charlie? Jaka dziewczyna?
-Ekhmm... Powiem ci później, na osobności.
                                                                            ~***~
-No więc? Jaka dziewczyna?
-Leondre wcześniej był z Nevie. Tak, tą Nevie... Na początku była wspaniałą dziewczyną, Leo był szczęśliwy. A potem zaczęła robić się zazdrosna o fanki... Robiła mu o wszystko awantury, chciała, żeby zrezygnował z kariery... W pewnym momencie, gdy Leo ją zostawił, zaczęła nasyłać na niego swojego brata, Asha.
Ash... Był kiedyś jednym z prześladowców Leo, stąd to jego nastawienie do niego.  Leo nie wie, że on to brat Nevie, więc nie widział o co do końca chodzi...
-Dlaczego mi nie powiedziałeś tego wcześniej?
-To sprawa Leo,a nie moja...
-Charlie, teraz nareszcie rozumiem o co chodzi w tej całej sprawie... Gdybyś mi powiedział wcześniej...
-Przepraszam...
-Dobrze, stało się.
Przytuliłem dziewczynę i pocałowałem w czubek głowy.




~Leo

-Nie wiem, czy powinniśmy tam iść.
-Leo, też nie chce się z nią spotykać, ale musimy. Najchętniej zapomniałabym o wszystkim, chce, żeby było jak dawniej...
-Ja też...
Przyciągnąłem dziewczynę jak najbliżej siebie i schowałem głowę w zagłębieniu jej szyi.
-Musimy już wychodzić.
-Wiem...
Ubraliśmy szybko kurtki i buty i ruszyliśmy w stronę parku.
Był piękny, słoneczny aczkolwiek chłodny dzień. Liście zaczęły zmieniać kolory, więc park mienił się różnorodnymi barwami. To nie był typowy jesienny dzień w Wielkiej Brytanii. Wszystko dookoła przekazywało pozytywną energię.
W parku byliśmy po ok 15 minutach. Nevie siedziała na ławce ze spuszczoną głową.
-Jesteśmy.
-Em... Hej...
-Przejdźmy do rzeczy Nevie. Już wystarczająco namieszałaś.
-Skoro i tak już wszystko rozumiecie...Chciałam was tylko przeprosić. To był dopiero początek, ale jak patrzyłam na was... Jacy byliście ze sobą szczęśliwi, a jak teraz cierpicie... Nie mogłam dłużej. Nie wiem jak w ogóle mogłam to zrobić. Zrozumiałam, że to nie ja jestem pisana Leo i nie on mnie. Prawdziwa miłość to ty i Paula. Nie zrań jej Leo. A ty nie zrań jego. Przepraszam was tak bardzo... Mam nadzieję, że mi kiedyś wybaczycie. Nie miało tak być, mój brat wykorzystał to nie tak jak miał i...
W połowie swojej wypowiedzi dziewczyna wybuchła płaczem, ale żadne z nas nie było w stanie do niej podejść. Ash... On jest jej bratem. Jak...
Ku mojemu zdziwieniu Pauline zrobiła krok na przód i podeszła niepewnie do dziewczyny. Delikatnie ją objęła, a brunetka wtuliła się w nią co chwile powtarzając "przepraszam".


-Może po prostu zacznijmy od nowa?
-Na prawdę jesteś w stanie mi wybaczyć?
-Tego nie powiedziałam, ale po prostu chce zapomnieć o tej sytuacji i zacząć od nowa.
-Rozumiem.
-Jestem Pauline...
Blondynka wyciągnęła w jej kierunku rękę, a Nevie ją uścinęła. Odezwała się do niej czystą polszczyzną...
-Jestem Genevieve, ale mów mi Nevie. Miło mi cię poznać.

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Rozdział trochę nudny i nie do końca taki  jaki miał być, ale nie miałam 
pomysłu... 
Dziękuję za komy pod poprzednim rozdziałem!
Mam nadzieję, że teraz będzie ich więcej!
Next będzie pewnie na tygodniu!
Trzymajcie się!
KCKC<333

poniedziałek, 19 września 2016

Rozdział 36 "Happy Birthday Charlie"

DLA ASI, MADZI I ALEX <333

Polecam włączyć to Mercy- dodaje klimat do rozdziału <333

~Victoria

Blondyn spojrzał na tablicę z rozpiską odlotów.
-Vi? Gdzie my lecimy? I czemu Paula z Leo nie lecą z nami?
-Niespodzianka kotku. A Leo z Paulą... No cóż, muszą chyba pobyć sami ze sobą nie uważasz?
-Tak... Viki, czy ja się dowiem o co chodzi? Bo chyba jestem jedyny nie wtajemniczony...
-Dowiesz, ale nie dziś. Dzisiaj jest twoja osiemnastka. Nie psujmy tego.
Uśmiechnęliśmy się do siebie i dałam chłopakowi buziaka.
-To może... Los Angeles?
-Zgaduj dalej...
-Wenecja? Madryt? Barcelona? Warszawa?
-Nie powiem ci!
-No ejj!
-NIE.
-No dobra.
Usiadł na krześle i zajął się telefonem. Kiedy zauważyłam,że na ekranie pojawiła się informacja o naszym locie, szybko zawiązałam Charliemu oczy. Niebieskooki na początku nie wiedział co się dzieje, ale później zaczął się śmiać. Złapałam go delikatnie za rękę i stanęliśmy w kolejce. Po 20 minutach siedzieliśmy zapięci w fotelach.

~Charlie

Vi zadbała o to, żebym do końca nie dowiedział się, gdzie jedziemy, więc teraz siedziałem w samochodzie z szybami, przez które nic nie widziałem. Na lotnisku miałem cały czas zasłonięte oczy i wyszliśmy z niego w pośpiechu. Poczułem, jak auto zatrzymuje się, a ciepłe dłonie mojej dziewczyny odwiązują przepaskę. Odczekałem chwilę, aż oczy przyzwyczaiły mi się do światła i wysiadłem z samochodu. Staliśmy na przeciwko jednego z najluksusowniejszych hoteli w...
-Czy my właśnie jesteśmy w Paryżu?
Dziewczyna uśmiechnęła się słodko i skinęła głową.






-Jesteś niesamowita...
-Wiem kotku, za to mnie kochasz!
- A w dodatku taka skromna...
Zaśmialiśmy się i ruszyliśmy w stronę recepcji. Dziewczyna załatwiła jakieś sprawy i odebrała kluczyk.

                                                                  ~***~
-Głupio się czuje.
-Dlaczego?
-Bo to ja powinienem dla ciebie robić takie rzeczy... Ja tu jestem facetem.
-No i co z tego? Dla mnie to przyjemność. Twój uśmiech jest najwspanialszą rzeczą na świecie.
Podszedłem do dziewczyny i namiętnie pocałowałem w usta. Po kilkudziesięciu sekundach oderwaliśmy się od siebie. Uśmiechnąłem się, a blondynka to odwzajemniła. Spojrzałem na zegarek, dochodziła powoli 19. 
-To co robimy?
-A co byś chciał?
Uśmiechnąłem się znacząco i zmierzyłem dziewczynę wzrokiem, na co ta wybuchła śmiechem.
-Nawet o tym nie myśl. Podnoś się, idziemy na spacer.
Po 20 minutach dziewczyna była gotowa do wyjścia. 
Ruszyliśmy powoli Avenue d'lena,a następnie skierowaliśmy się na Avenue de New York. Złapałem roześmianą dziewczynę za rękę i rozkoszowałem się chwilą.
-Paryż, miasto miłości... Dlaczego akurat Paryż?
-Wiesz, zawsze chciałam zwiedzić Paryż, a skoro nadeszła twoja 18 to był to idealny prete...
Nie dokończyła, bo już wiedziała co zamierzam zrobić. Wyrwała rękę i zaczęła uciekać cały czas się śmiejąc. Po chwili dogoniłem dziewczynę i przerzuciłem sobie przez ramię.
-Charlie wariacie! Puszczaj mnie!
-A odpowiesz mi na moje pytanie?
-No dobra...
Postawiłem ją na ziemi i spojrzałem głęboko w oczy.
-Pomyślałam, że skoro i tak będziesz miał wielkie, huczne urodziny dla znajomych,a ten dzień spędzimy razem... to czemu nie tu? Miasto miłości... - na chwilę się zawiesiła 
i spuściła wzrok- Kochasz mnie prawda?
-Oczywiście, że cie kocham. Nigdy nikogo tak nie kochałem jak ciebie. Jesteś moim słoneczkiem, moją gwiazdką, całym moim światem.
Ująłem jej podbródek i uniosłem lekko do góry. Spojrzałem jej głęboko w oczy i pocałowałem.
Delikatnie, czuło... z miłością.
Dziewczyna miała łzy w oczach i szeroki uśmiech na ustach.
-Ty moim też Charlie.
Pocałowałem ją w czubek nosa i poprowadziłem w kierunku Sekwany.
-Spójrz jak pięknie, ty i ja... W Paryżu...
 -Masz rację.
Spacerowaliśmy w ciszy wzdłuż rzeki. Zrobiło się chłodno, a Victoria nie miała nawet bluzy. Odwiązałem więc swoją i narzuciłem na ramiona dziewczyny. Spojrzała na mnie wdzięcznym wzrokiem, więc się uśmiechnąłem.
-
W pewnym momencie zauważyłem, że jesteśmy przy moście Pont des Arts. Most zakochanych.
-Charlie, spójrz.
Wskazała skinieniem głowy na most.
-Właśnie o nim pomyślałem.
Weszliśmy na most i przytuliliśmy się. Objąłem dziewczynę ramieniem i dałem buziaka w czubek głowy. Dziewczyna wsadziła rękę do kieszeni spodni i wyciągnęła kłódkę w kształcie serca z wyrzeźbionymi naszymi inicjałami. Spojrzałem się na nią i wziąłem ją do ręki.

-Wiesz, że to oznacza, że ludzie chcą być już na zawsze razem? Znak wiecznej miłości... To coś jak deklaracja.
Odwróciłem się w jej stronę i spojrzałem jej w oczy.
-Ja chce być z tobą na zawsze, w zdrowiu i chorobie, w szczęściu i nieszczęściu, brać udział w twoim życiu, być jego częścią. Kochać cię, opiekować się tobą, wychowywać wspólnie nasze dzieci, mieć dom, psa... Uszczęśliwiać cię każdego dnia, widzieć ten uśmiech, zasypiać i budzić się przy tobie... "With your love nobody can drag me down".
Po jej policzku spłynęła łza.
-I love you Charlie.
-Kocham Cię Victoria.
Nasze czoła się styknęły, a ja nie mogłem uwierzyć w moje szczęście. Mam osobę, na której tak bardzo mi zależy. Kocham ją.
Złapałem ją za rękę i wspólnie zawiesiliśmy kłódkę na moście.
-Ja czy ty?
-Razem.
-1...2...
-3!







W tym momencie wrzuciliśmy kluczyk daleko w wody Sekwany.
-Nie ważne jak daleko będziesz uciekała, ja nigdy nie przestanę cię gonić.
-Nie ucieknę Charlie. Zawsze będę przy Tobie. Ciałem, duszą, zawsze będę o tobie myśleć.
Usłyszałem dźwięki fajerwerków, więc odwróciłem się w tamtą  stronę.
Na niebie tańczyły miliony barw, a na moście na przeciwko pojawił się wielki baner z napisem "Happy Birthday Charlie". 
Teraz to ja miałem łzy w oczach.
-Dziękuję, jesteś najlepszą dziewczyną na świecie. Tak bardzo cię kocham...







                                                                   ~***~


-Viki pośpiesz się! Ile można czekać!
-Już wychodzę, mówiłam, jeszcze 5 minut!
Spojrzałem na zegarek.
-Twoje 5 minut trwa od godziny!
-No już wychodzę!
-Zaraz się spóźnisz na kolację na którą sama mnie zaprosiłaś!
-JUŻ WYCHODZĘ!!!
Zaśmiałem się głośno i rzuciłem na łóżko.  Po kilku minutach usłyszałem dźwięk przekręcanego kluczyka w drzwiach. Podniosłem wzrok i oniemiałem.





-O kur**...
-I jak ci się podoba?
Nie mogłem wykrztusić z siebie ani jednego słowa.
-Je..Bo...Woow..Ja..Nie...Co...O Boże...
Blondynka wybuchła szczerym śmiechem. 
-Rozumiem.
Wyszliśmy do restauracji na kolację.

                                                                 ~***~
Dziewczyna przekręciła zamek i otworzyła drzwi. Wziąłem ją na ręce w stylu panny młodej i całując wniosłem do środka. Postawiłem ją na ziemi i rozejrzałem się.  Wyszliśmy na balkon i staliśmy tak obserwując Paryż.


 
Odwróciłem się w stronę Viki i zmierzyłem ją wzrokiem.
-Śliczna sukienka. Ale chyba lepiej wyglądałabyś bez niej.
Zaśmiała się tylko i przybliżyła. Zaczęliśmy się namiętnie całować. Złapałem dziewczynę za pośladki i podciągnąłem do góry. Ta oplotła swoje nogi wokół mojego pasa. Nie przestając się całować położyłem dziewczynę na łóżko,a zaraz potem sam położyłem się na niej opierając się łokciami. Słyszałem tak dokładnie bicie jej serca, jej oddech. Musnąłem ją kciukiem i zacząłem całować po szyi. Moje ręce powędrowały do rozpięcia jej sukienki. Jednym ruchem leżała już na ziemi. Tak samo jak moja marynarka i koszula. 
-Charlie?
-Hmm?
-Czy to nie za wcześnie?
-Jeśli masz jakiekolwiek wątpliwości to powiedz. Zrozumiem. Kocham Cię i nie skrzywdzę cię, nie potrafiłbym.
-Nie mam. Ja też cię kocham.
Po tych słowach złączyła nasze usta w namiętnym pocałunku. [...]
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Cóż mam wam napisać...
Mi się podobało, nie wiem jak wam...
Mam nadzieję, że pod tym rozdziałem będzie więcej komentarzy...
Aktywność mega spadła...
Komentują 2-3 osoby...
JEŚLI PRZECZYTAŁEŚ ZOSTAW CHOCIAŻ "<3"!!
TO MEGA MOTYWUJE!
NAWET NIE WIECIE JAKIE TO DLA MNIE WAŻNE...
Next będzie jak skomentuje więcej osób niż Asia i Madzia!
To dzięki nim jest rozdział!
Kocham was! <333

piątek, 9 września 2016

Rozdział 35 "Niezwykła 18"


~Victoria

Przez całą noc nie zmrużyłam oka. Po wczorajszej rozmowie z Paulą nie mogłam dojść do siebie. Ktoś to nagrał. Mogę mieć kłopoty, jeśli to ujrzy światło dzienne. Otrząsnęłam się ze złych myśli i po cichutku weszłam do pokoju Charliego. Dzisiaj jego 18-naste urodziny, nie mogę tego zepsuć. Pani Karen zapewniała mnie, że Charlie jest w szkole, ale wolałam się upewnić czy nikogo nie ma w jego pokoju. Podeszłam do szafy, wyjęłam niewielką walizkę i zaczęłam pakować ubrania chłopaka. Skończyłam po 15 minutach i usiadłam na jego łóżku. Rozjerzałam się po pokoju. Dookoła leżało trochę porozrzucanych ubrań, stos książek, jakieś kartki piętrzące się na biórku. Pod tymi kartkami leżało małe, czerwone pudełczko. Ciekawość wzięła górę i wzięłam je ostrożnie do ręki. Delikatnie rozchyliłam wieczko, a moim oczom ukazał się piękny naszyjnik.

Na środku wygrawerowany był napis "Our future starts today, not tomorrow", a na odwrocie "Don't look back you're safe now, unlock your heart.". Widząc to do moich oczu napłynęły łzy. To było przepiękne. Tak bardzo go kocham. Na zawsze. Odłożyłam pudełko na miejsce i szybko wyszłam z rzeczami z domu Lenehana. 

                                                                               ~***~

Zadzwoniłam do Paulii z informacją, że możemy wdrożyć plan w życie. Zauważyłam, że pod mój dom podjechała taksówka. Zabrałam swoje i Charlsa rzeczy i wsiadłam do samochodu. Po około pół godziny stałam w hali odlotów z dwoma biletami w ręce wypatrując mojego ukochanego. Blondyn stał zdezorientowany na samym środku i rozglądał się dookoła. Zaczęłam biec w jego stronę i krzyknęłam jego imię. Na twarzy chłopaka odmalowało się zdziwnie, a w oczach pojawiła się iskierka szczęścia. Rzuciłam mu się w ramiona i czule pocałowałam w usta nie mogąc przestać się uśmiechać. 
-Niespodzianka!
-Co ty tutaj robisz?
-Zabieram cię na niezapomniane osiemnaste urodziny. Wszystkiego Najlepszego Kochanie!
Cmoknęłam chłopaka w usta, a ten przyciągnął mnie do siebie i pogłębił pocałunek. 
-Charlie... Jesteśmy na lotnisku...
-No i co z tego? Niech ludzie wiedzą, że mam najlepszą dziewczynę na świecie i kocham ją ponad wszystko!
-Oj Charlie...
Zaśmialiśmy się i odwróciliśmy widząc zbliżającą się w naszym kierunku...

~Pauline
 
 Zapukałam cicho do pokoju Leondre. Miałam wątpliwości czy przyjście bez zapowiedzi na tak poważną rozmowę to dobry pomysł. Nie usłyszałam żadnego proszę tylko ciche "mamo, idź sobie". Uznałam to za "możesz wejść". Popchnęłam drzwi i wkroczyłam do środka. Brunet leżał na łóżku i wpatrywał się w sufit. Cicho odchrząknęłam.
 
-Mamo, mówiłem ci, że...- urwał w pół słowa gdy skierował swój wzrok na moją sylwetkę- Pauline???
 
Gwałtownie wstał i rzucił się na mnie. Złapał w pasie i przyciągnął mnie do siebie. Poczułam jak złącza nasze usta. Po chwili zatraciłam się w pocałunku. To było niesamowite poczuć i posmakować znów jego ust, mieć go przy sobie, trzymać go w objęciach... Oderwaliśmy się od siebie kiedy zabrakło nam powietrza. Chłopak wtulił się we mnie i schował głowę w zagłębieniu mojej szyi. Staliśmy tak przed dłuższy czas rozkoszując się chwilą.
 
-Tak bardzo za tobą tęskniłem.
 
-Ja za tobą też Leo...
 
-Kocham Cię, nie zostawiaj mnie już nigdy... Błagam... Nie radzę sobie bez ciebie...
 
-Nie zostawię cie Leo, pamiętaj, że zawsze będę cie kochać.
 
Usiedliśmy na łożku i wtuliliśmy się w siebie.
 
-Przyszłam porozmawiać o tym, co się działo w ostatnim czasie...
 
-Wiem, jest tyle rzeczy które muszę ci powiedzieć... Ale nie wiem od czego zacząć...
 
-Najlepiej od początku... Ale myślę, że to ja powinnam zacząć pierwsza... Zaczęłam dostawać sms'y z groźbami, że mam od ciebie odejść, bo inaczej zaszkodzę każdemu kogo kocham. To była Nevie. Wysłała mi filmik. Nie istotne jaki, ale dotyczył on Viki... Jeśli ujrzałby światło dzienne, moja najlepsza przyjaciółka miała by poważne problemy. Nie mogłam na to pozwolić. Nevie żądała, żebym od ciebie odeszła i została dziewczyną Asha. Musiałam to zrobić Leo... Przepraszam... Każdy dzień spędzony z nim to była katastrofa. Najgorsze jest to, że w pewnym momencie mu uległam. Zaczęłam pić, wciskał to we mnie... Chciał, żebym stoczyła się na dno. Później działy się różne rzeczy. Uderzył mnie. Zwyzywał i powiedział wszystko co o mnie i o tobie myśli. Nie mogłam się wycofać...Victoria znowu jest prześladowana przez Carmen. Nevie obiecała, że jeśli będę robić co mi każe to zajmie się tą sprawą... Myślę, że zdecydowaną większość wiesz... Nie rozumiem tylko czemu?
 
-Ehhh... Jest kilka rzeczy o których ci nie powiedziałem... Nevie była kiedyś moją dziewczyną. Zakochała się we mnie na zabój, ale ja w niej nie. Rozstaliśmy się a ona nie mogła sie z tym pogodzić. Wiedziałem, że zrobi wszystko, żeby znowu mogła być ze mną... Natomiast Ash... Kiedy byłem mały byłem prześladowany w szkole, co wiesz... Ale on był jednym z tych prześladowców. Ale on mi nigdy nie odpuścił... Nigdy mu nie wybaczyłem, a on nigdy nie przestawał robić wszystkiego, byleby mnie zniszczyć. Chciał zniszcyzć ciebie, żeby dotrzeć do mnie. Wiedział, że bez ciebie jestem nikim. Za bardzo cie kocham...

-Leo? Dlaczego my to tak wszystko skomplikowaliśmy? 

-Nie wiem... Bałem się... Ty też.... Strach niszczy ludzi, pozbawia ich zdolności logicznego myślenia, zabiera wszystko jeśli tylko mu na to pozwolimy...

-Jest jeszcze coś... Wtedy w zaułku kiedy Ash mnie uderzył... Podszedł do mnie i chciał zrobić to jeszcze raz... Myślałam, że to zrobi, ale ktoś go powstrzymał i kazał spadać. To była Nevie... Powiedziała, że musimy się spotkać i wszystko wyjaśnić, a potem mamy porozmawiać z nią i Ashem... Nie wiem co o tym sądzić...

-Nevie to dobra dziewczyna, ale zagubiona... Musimy się z nią spotkać i pogadać.

-Kocham cię Leo.

-Ja ciebie też.

Złączyłam nasze usta w pocałunku nie mogąc już wytrzymać.

-All I need is your love baby... I love you and I need you.

Uśmiechnęłam się i wtuliłam w chłopaka.

-Kochanie?

-Hmmm?

-Musimy jechać na lotnisko...

-Masz rację... Ale została mi jedna ważna sprawa do załatwienia.

-Jaka?

-Zapytać cię czy już zawsze będziesz przy mnie i mnie nie zostawisz... Pozostaniesz moją księżniczką na zawsze?

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Witam i wracam po wakacjach!
Niestety nie miałam dostępu do neta w wakacje i nie miałam jak napisać posta...
Przepraszam was za to bardzo!
Niestety, ale posta o Stanach i YSF2016 raczej nie zrobię, ponieważ usunęły
mi się wszystkie zdjęcia w telefonie a nie zdążyłam ich zrzucić...
Ale może coś uda się znaleźć...
Mam nadzieję, że o mnie nie zapomnieliście, bo teraz wracam ze zdwojoną siłą,
nowymi pomysłami i rozdziałami!
ZOSTAWCIE PO SOBIE ŚLAD W KOMENTARZU!
TO MEGA MOTYWACJA!
Kocham Was bardzo!
Piszcie jak tam powrót do szkoły!
~Paula


wtorek, 2 sierpnia 2016

Rozdział 34 "Puzzel"

*w rozdziale znajdują się niecenzuralne słowa*

Byliśmy w jakieś ciemnej uliczce, a Ash zagradzał mi drogę.
-Dobra, słuchaj mnie szmato. Oboje dobrze wiemy, że nic do siebie nie czujemy.
Uśmiechnął się przebiegle, a mi aż zrobiło się niedobrze.


Przełknęłam ślinę i spojrzałam na chłopaka.
-Mam już dosyć tej głupiej gierki. Rzygam tym. Cóż, nie powiem, mam w tym swój interes.
Ta idiotka nawet nie wie jaką mi przysługę zrobiła...
-Nic nie rozumiem.... Jaka gierka? Kto ci zrobił przysługę?! Jaki interes?! O co w tym do cholery chodzi?!
-Nie twoja sprawa. Za dużo ci powiedziałem.
-Właśnie, że moja!
-Jesteś zwykłą, żałosną dziwką. Nie obchodzisz mnie ty, chociaż trzeba przyznać, że jesteś całkiem ładna i nawet inteligentna... Obchodzi mnie tylko ta mała ciota. Myślisz, że co? Twój wspaniały Leo cię kocha? Bzdura. To zwykły pedał. Dla takich nie ma miejsca na tym świecie. Nie zrozumiał tego kiedyś, to może zrozumie teraz. Jestem lepszy od niego. Jeśli będę chciał odbiorę mu co tylko mi się podoba. Wykończy się sam. Już rozumiesz?
-Ty dupku! Jak możesz? Ja go do cholery KOCHAM!! A on kocha mnie!! Daj nam spokój!

Coraz bardziej podnosiłam głos, jednocześnie zalewając się łzami. Nagle poczułam silne szczypanie i ból w okolicach oka i na policzku. Pod siłą uderzenia poleciałam na mur znajdujący się za mną. Ash ze złością wymalowaną na twarzy podszedł do mnie i wziął kolejny zamach. Spodziewając się uderzenia zamknęłam oczy. Jednak tym razem nie poczułam niczego. Zaskoczona otworzyłam oczy. Nevie z całej siły przytrzymała rękę chłopaka po czym odwróciła go w swoją stronę i zdzieliła go z liścia.
-Co ty do cholery jasnej odpierdalasz? Nie taka była umowa! Wynoś się!
Ash tylko zaśmiał się cierpko po czym zniknął w jakiejś uliczce.
Dziewczyna podeszła do mnie i pomogła mi wstać.
-Nevie? Niech mi ktoś wytłumaczy co tu się stało. Teraz.
-Eh... Musimy porozmawiać... Całą czwórką. Ale najpierw porozmawiaj z Leo... Niech do mnie potem zadzwoni i spotkamy się... A.. Jeszcze coś...
Wsadziła mi do ręki pendrive'a.
-Zabierz to. Zrobisz z tym co chcesz... Możesz zatrzymać, możesz oddać to Victorii.
Skinęłam niepewnie głową i ruszyłam w kierunku mojego domu.


~Victoria

Komórka leżąca na szafce zawibrowała.Spojrzałam na wyświetlacz chcąc sprawdzić kto dzwoni.
-Halo?
-Hej Viki... Słuchaj, da się jeszcze odwołać dwa bilety?
-No da się, ale coś się stało?
-Nie, po prostu... Nie mogę lecieć.
-No ok, nie naciskam.. A ten drugi?
-Leo też nie leci.
-Jak to? On o tym wie?
-Jeszcze nie... Muszę się z nim spotkać i załatwić parę spraw...
-No dobra...
-Przyjdę Was pożegnać na lotnisku i złożę życzenia Charliemu.
-Ok, będziemy czekać.
-Jeszcze jedno. Musimy pogadać. Najlepiej teraz.
-No dobra, to za 15minut w Starbucksie?
-Lepiej, żeby to nie była rozmowa w miejscu publicznym, zaraz u ciebie będę.
Po tych słowach dziewczyna rozłączyła się, a ja  postanowiłam szybko ogarnąć pokój.
Po chwili usłyszałam jak ktoś wchodzi do mojego domu po czym kieruje się na górę.
-Jestem.
-Hej, siadaj... Coś się stało? Wyglądasz na przygnębioną...
-Musimy pogadać. Podasz mi laptopa?
Usiadłam na łóżku podając blondynce sprzęt o który prosiła.
Dziewczyna podpięła pendrive'a i spojrzała na mnie smutnymi oczami.
-No więc?
-Dobra... Jak wiesz ja i Leo... Z pewnych przyczyn musiałam z nim zerwać... I to tak naprawdę przez ciebie.
-Co? Jak to? Przecież ja nic nie zrobiłam...
-Nie przerywaj mi. Nevie... Szantażowała mnie... Powiedziała, że albo zostawię Leondre i będę z Ashem, albo wrzuci do Internetu te zdjęcia... Wiem jak one mogłyby zniszczyć Ciebie, duet chłopców... Wszystko...
-Jakie zdjęcia...
Przerażona spojrzałam na ekran laptopa. Na zdjęciu byłam ja. Za czasów kiedy jeszcze mieszkałam w Polsce. Kiedy byłam małą, bezbronną i prześladowaną dziewczynką.
Na kilku zdjęciach było widać jak kradnę jakieś rzeczy ze sklepu. Na kilku innych jak stoję nad martwym ochroniarzem..
Filmik... Kliknęłam start... Wybiegam ze sklepu, za mną ten człowiek. Uciekam, wbiegam na ulicę, ten mężczyzna za mną. Wtedy jakiś samochód rusza z piskiem opon i wjeżdża w ochroniarza. Wiem kto siedzi w środku.Ten upada na ulicę.
Z samochodu wyskakuje Alex. Łapie mnie za ręce i siłą wciąga do samochodu. Nie mam szans. Odjeżdżamy, zostawiając martwego człowieka na ulicy.
 Zatrzymuje obraz tak, że wpatruje się teraz w zadowoloną twarz chłopaka. Takie same... Blond włosy cudne niebieskie oczy... Sylwetka, rysy twarzy... Jest prawie identyczny jak Charlie... Coś we mnie pęka. Rozpłakuję się jak małe dziecko i wtulam się w blondynkę.
-Jest coś jeszcze. Nevie obiecała, że jeśli wszystko pójdzie tak jak ona chce, to Carmen da ci spokój... Nie mogłam pozwolić na te wszystkie rzeczy. Nie mogłam pozwolić, żeby ktoś tak cię krzywdził.
-Skąd wiesz o Carmen?
-Jestem twoją przyjaciółką. Jeśli chce się dowiedzieć co cię gnębi to się dowiem.'
-Dziękuję. Kocham Cię.
-Ja ciebie też Wiktorio.
-Te zdjęcia... Ten filmik...
-Jeśli nie chcesz mi tego opowiadać, to nie musisz. Nie osądzam cię o nic.
-A powinnaś! Zabiłam człowieka!
-Nie możesz się obwiniać.. To nie byłaś ty. To nie twoja wina.
-Moja... Ok, zacznę od początku... Jak wiesz, w szkole byłam gnębiona i prześladowana przez Carmen. Ta akcja... Zmusiła mnie do tego. Kazała mi ukraść jakieś tam rzeczy. Zrobiłam to... Ale tan ochroniarz wybiegł za mną. W tym samochodzie siedział Alex, mój były chłopak. Który bardzo mnie skrzywdził. Bił mnie, poniżał... I w dodatku był tak cholernie podobny do Charlsa. To dla tego na początku byłam dla niego taka... Oschła... Od razu coś do niego poczułam, ale tak bardzo mi przypominał Alexa... Alex wjechał w tego faceta. On nie miał szans. Podobno zginął na miejscu. Alex wciągnął mnie siłą do samochodu, nie pozwolił zadzwonić na pogotowie, udzielić mu pomocy... Gdybyśmy wtedy zareagowali, on by przeżył. Ten ochroniarz miał żonę i dwójkę małych dzieci... Gdybym się sprzeciwiła i nie okradła sklepu... Gdybym nie wybiegła na ulicę... Zabiłam go.
-Ciiii.... To nie ty. To ten chłopak, a ty sama również byłaś ofiarą... Nic nie mogłaś zrobić, rozumiesz?
-Skąd Nevie miała te zdjęcia i nagranie?
-Nie mam pojęcia...
-To wszystko zrobiła Carmen, tylko ona je miała...
-Nie wiem, na prawdę nie wiem... Ale podobno to oryginał. I mamy go my. Nie ma szans, żeby to wyciekło gdzieś, rozumiesz?
-Tak... Dziękuję Paula.

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Mamy rozdział!
Zgodnie z tym co zapowiedziałam, do rozpoczęcia roku szkolnego
wstawię tylko jeszcze jeden lub dwa rozdziały, notkę z mojej podróży
i notkę z YSF2016!
Rozdział mógłby być trochę dłuższy, ale dużo się w nim wyjaśnia!'
Praktycznie wszystko, poza kilkoma szczegółami!
Kto już wie o co chodzi?
Nie mam weny na notkę, więc no..
Zapraszam na mojego drugiego bloga, na którym jest decyzja co z nim robię.
Po skończeniu tego zaproponuje wam dwa nowe opowiadania i będziecie
musieli wybierać!
Mam nadzieję, że niedługo wybije 15k wyświetleń!
Moim marzeniem jest, by do końca opowiadania wybiło 20k...
Wtedy będę pisać następne opowiadanie! Także streszczajcie się!
Do końca pozostało nie więcej niż 30rozdziałów jeśli dobrze pójdzie!
Zależy jeszcze czy dodam jeden wątek jeszcze czy nie.
A tak wgl, to dobra wiadomość!
Postanowiłam, że wszystko zakończy się happy endem!
Ale i tak najpierw wszystko zniszczę! xDDDDD
Dobra, miłych wakacji, chociaż został tylko miesiąc...!!!
<3333333333333333333333333333333333333333333

niedziela, 24 lipca 2016

NOTKA! WAŻNAAA!! KONIECZNIE PRZECZYTAJ!

Kochani moi!
Informacja dla tych, którzy czytają mimo wakacji!
Z racji tego, że mało, bardzo mało, osób czyta tego bloga w wakacje postanowiła tak jakby go zawiesić do końca wakacji! Będzie to wyglądało tak, że pojawi się jeden, może dwa rozdziały, pewnie jakaś notka z YSF oczywiście jeśli chcecie, i zastanawiam się nad propozycją Asi, nad notką z moich wakacji w USA... Nie wiem jeszcze czy będzie to ciekawe, więc jeśli chcecie to jakieś JPG mogę wstawić... Będzie to lepsza opcja dla tych, którzy są gdzieś na wakacjach, nie mają jak czytać i wgl, bo nie będą dużo musieli nadrabiać, a ja tez nie mam dużo czasu na pisanie rozdziałów... Tak samo jak wy chciałabym w pełni korzystać z wakacji! A na razie mało kto czyta, więc no... Mam tylko nadzieję, że po wakacjach nie zapomnicie o mnie! I te osoby które czytały dalej będą czytać, a nawet znajdą się nowi czytelnicy! Kiedy koniec tej opowieści? Wiem, że jakiś czas temu pisałam, że jeszcze ok 10 rozdziałów i epilog, a jak widzicie już dawno było to "jeszcze 10 i koniec" XD ale teraz mam już plan do samego końca. Myślę, że tych rozdziałów nie będzie więcej niż 20/25, ale to jak wiadomo nie jest pewne. Jedne będą dłuższe, inne krótsze, ale na pewno będzie skok w czasie xdd to jest pewne... Prawda jest taka, że jestem w tym momencie w stanie usiąść i napisać epilog, bo plan mam bardzo dokładny, tylko trzeba usiąść i napisać te rozdziały!
Dobra, nie będę was tu już zanudzać...
Piszcie czy chcecie te posty o których pisałam i tam dalej!
Miłych wakacji!
Kocham was!
Ps. Zastanawiam się czy nie zrobić wam jakiejś niespodzianki z okazji moich urodzin (25.07, czyli jutro XD) być może wstawie rozdział z tej okazji!

wtorek, 19 lipca 2016

Rozdział 33 "To nie życie jest okrutne, tylko ludzie"

~Pauline

Już miałam pchnąć drzwi i wejść do szkoły, gdy zabrzęczała moja komórka.

~Od Viki<333
Na śmierć zapomniałyśmy o 18 Charliego!!
Dasz radę się zerwać i pomóc mi z imprezą?
Albo chociaż po lekcjach, błagam, to za dwa dni...

~Do Viki <333
Jasne, zaraz będę!

Jak najszybciej pobiegłam do domu przyjaciółki. Weszłam bez pukania i pobiegłam do jej pokoju.
-Jestem!
-Super! Hej kochanie!
-Zdaje się, że sam pan prawie dorosły zapomniał o swojej 18-stce!
-No, trochę się zdziwi. Ja się tylko jak można zapomnieć o swoich urodzinach. I to 18...
-Wymyśliłaś już coś?
Usiadłam na łóżku obok Viki i zajrzałam jej przez ramię w laptopa.
-Ponieważ to wyjątkowe urodziny, wiesz, pełnoletność i te sprawy, chcę, żeby to było wyjątkowe...
-Okej... Chyba rozumiem...
-No więc, na razie nie będzie to wielka impreza, niech ją sobie sam zorganizuje, jak mu się przypomni, tylko kilka, albo kilkanaście osób...
-Ok, pierwsza rzecz, lista. Jak dużo ma być tam osób? Tylko nasza czwórka... Znaczy, chyba wypadałoby, żeby Ash... Ale Leo...
-Wiem o co ci chodzi kochanie, dobra, nasza piątka.

                                                                               ~***~

Gdy miałyśmy już wszystko omówione opadłam ciężko na łóżko.
-To będzie najlepsza osiemnastka ever. Zaraz po mojej.
-I mojej.
Spojrzałyśmy na siebie i wybuchłyśmy śmiechem. Spojrzałam na mój telefon, na którym pojawiła się wiadomość.

~Od Ash
Gdzie ty do cholery jesteś?

~Do Ash
U Viki, zaraz wychodzę.

~Od Ash
Masz być za 5 minut pod szkołą.

Zabrałam w pośpiechu swoje rzeczy, przyjaciółce rzuciłam szybkie "pa" i pobiegłam wystraszona pod szkołę. Chłopak już na mnie czekał. Po jego minie można było wywnioskować, że jest wściekły.
-Gdzie ty byłaś?
Pisnęłam z bólu, gdy chłopak ścisnął mnie mocno za nadgarstek. Został na nim ślad, który prędko nie zniknie. 
-Idziemy.


~Leondre

Założyłem na głowę kaptur, telefon schowałem o tylnej kieszeni spodni i zacząłem kierować się w stronę domu. Uśmiech sam wpełzał na moje usta, gdy myślałem o tym, co przygotowały dla Charliego dziewczyny. Nagle ktoś wtulił się we mnie od tyłu. Odwróciłem się zdziwiony. Przede mną stała... Nevie.
-Przejdziemy się? Proszę Leoooo...
-Nie wiem czy to dobry pomysł Nevie.
-Kiedyś uwielbiałeś chodzić ze mną na spacery..
-Eh, dobra.
-Super!
Dziewczyna aż podskoczyła z radości i złapała mnie za rękę. Spojrzałem na nią krzywo, ale nie protestowałem. Paula i tak jest z Ashem. Nie ze mną. Nie kocha mnie... Szkoda, że ja nie mogę przestać darzyć jej tym uczuciem...

Spacerowaliśmy jakąś godzinę, gdy usłyszeliśmy czyjeś krzyki. Skądś znałem te głosy. Nevie nagle oznajmiła mi, że musi iść i odbiegła całując mnie przelotnie w policzek. Stałem tak chwilę osłupiały i poszedłem do domu.

~Pauline

Byliśmy w jakieś ciemnej uliczce, a Ash zagradzał mi drogę.
-Dobra, słuchaj mnie szmato. Oboje dobrze wiemy, że nic do siebie nie czujemy.
Uśmiechnął się przebiegle, a mi aż zrobiło się niedobrze.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Zdążyłam! Jest jeszcze wtorek!
Notkę zaktualizuje potem xddd

środa, 13 lipca 2016

Rozdział 32 "Nie wszystko co mówią ludzie jest prawdą"

-Ktoś ją zmusił, jestem pewna, że tak po prostu by nie zostawiła Leo. Za bardzo go kocha...
-Też mi się tak wydaje... 

                                                                   ~***~

Wychodząc z domu zauważyliśmy Paulę na chodniku. Bez wahania podbiegłem do niej. Stuknąłem ją delikatnie w ramie. Blondynka odwróciła się i wyjęła słuchawki z uszu. Jej oczy były smutne, a w kącikach lśniły łzy.
-Paula? Możemy pogadać?
-Charlie, jeśli chcesz mi prawić kazania, wszystko wygarnąć... To nie dzisiaj... Mam strasznego kaca, nie mogę już znieść tej sytuacji, muszę być z Ashem, całować się z nim, robić co on chce, a nie z Leo, którego... Kocham... - po jej policzkach zaczęły spływać łzy,a jej głos zamienił się w szloch- Muszę, nie rozumiesz? Czemu to wszystko musi być tak cholernie skomplikowane? Dlaczego związek z gwiazdą ma tyle negatywnych stron? Czemu ludzie robią takie rzeczy?
Dziewczyna ostatnie trzy zdania wykrzyczała mi prosto w twarz.
Nic nie odpowiedziałem, tylko podszedłem do niej i zamknąłem w żelaznym uścisku.
-Nie chciałem robić ci wyrzutów... Nie wiem co się dzieje, ale myślę, że musisz się komuś wygadać. Może tak na prawdę to nie jest takie trudne? Może damy radę ci w tym pomóc? Leo cie kocha, ta cała sytuacja jest jakaś popieprzona! Ty zaczynasz pić, imprezować, spotykać się z niewłaściwymi ludźmi, jesteś z Ashem, którego nie kochasz, bo jak twierdzisz- musisz, nie widzisz, że Ash ściąga cię na niewłaściwą drogę, a to po to, żeby zniszczyć Leo, który dalej ma przed tobą tajemnice, a wystraczy, żebyście ze sobą szczerze porozmawiali!!
Nie zorientowałem się kiedy mój spokojny ton przerodził się w krzyk. Blondynka patrzyła się na mnie wielkimi oczami pełnymi łez.
-Cholera Charlie...
Poczułem dotyk mojej dziewczyny na ramieniu. Zorientowałem się, że Paula odbiegła nie mogąc opanować płaczu.
-Nie tak to miało wyjść... Za dużo jej powiedziałem, ale to wszystko jest chore Viki... Nie rozumiem co tu się dzieje...
-Pogadam z nią potem, zapytam się o to zoo.
-Vi?
-Tak?
-Trzeba ich pogodzić. Sami z siebie ze sobą nie porozmawiają. Paula się boi powiedzieć prawdę, bo ktoś ją zmusza do tego co robi, a Leo boi się wyjawić prawdę o Ashu i Nevie, bo boi się, że Pauline mu nie wybaczy...
-To proste. Powiemy Pauline, że Leo nie idzie z nami do zoo, a Leo na odwrót.
-Myślisz, że się uda?
-Zawsze warto spróbować...


~Victoria

 Dzień w szkole mijał spokojnie. Głównie dlatego, że Carmen nie było w szkole. Pewnie poszła na wagary. Nie tęsknię za specjalnie. Gdy zadzwonił dzwonek oznajmiając upragniony koniec lekcji wybiegłam jako pierwsza. Niestety, nie było mi dane wyjść dalej niż za teren szkoły, gdy poczułam silne uderzenie czymś twardym w głowę. Mroczki zamajaczyły mi przed oczami a ja upadłam na ziemię. Podniosłam głowę i zobaczyłam rudzielca z wielkim bananem na twarzy.
-Stęskniłam się kochanie...
Jej ton był przepełniony słodyczą i chłodem jednocześnie.
-Ja jakoś nie.
-OH, głupia. Przestań już stawiać mi opór, bo tylko sobie szkodzisz. To ja mam tutaj władzę, a ty jesteś nic nie wartą szmatą.
-O co ci chodzi? O Charliego?
-O... Ależ nie! Słodki z niego chłoptaś, ale już mi się znudził. Chodzi mi tylko i wyłącznie o ciebie kochana.
-Daj mi spokój! Niczym nie zasłużyłam sobie na takie traktowanie! Ani teraz, ani kiedyś!
Podniosłam się na nogi, a ziemnia pod moimi stopami zawirowała. Udało mi się jednak jakimś cudem nie upaść. A właściwie nie jakimś cudem, tylko dzięki komuś.
-Spierdalaj ty mała, wredna, puszczalska szmato, albo ci te krzywe nogi z tłustej dupy powyrywam!
Carmen tylko uśmiechnęła się złowrogo i odeszła. Spojrzałam na Leslie, która w dalszym ciągu nie dawała mi upaść.
-Dziękuję Les, nie wiem co by się stało gdyby nie ty.
Wtuliłam się w nią i zaczęłam płakać. Dziewczyna dotknęła moich włosów i lekko się skrzywiła.
-Cholera Viki... Trzeba to opatrzyć.
Na ręce dziewczyny była krew. Moja krew.
-Masz rację, ale...
-Dobra, idziemy do mnie.
                                                                     
                                                                                 ~***~

-A teraz mów jak to się stało.
-Normalnie. Wychodziłam ze szkoły, nagle poczułam uderzenie w tył głowy i upadłam. Oczywiście nie był to kto inny jak Carmen.
-Co za wredna suka.
Siedziałyśmy u Les na kanapie w salonie, a moją głowę zdobił piękny biały bandaż... Ten sakrazm. Nie wiem jak ja to wytłumaczę...
-Dam sobie z nią radę...
-Właśnie widzę! Musisz powiedzieć o tym Charliemu!
-Nie! Nie ma mowy!
-Victoria. Ona cię kiedyś zabije, jeśli czegoś z tym nie zrobisz!
-Les...
-Masz miesiąc, żeby powiedzieć o tym Charliemu. Inaczej ja to zrobię.
-Nie musisz. Pogadam z nim.
Pożegnałam się z dziewczyną i wróciłam do domu.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Zawiodłam się tak trochę na was...
Może i są wakacje, ja rozumiem dużo rzeczy.
Nie powinnam mieć do was pretensji o nic, wiem.
Po prostu smutno mi się zrobiło, kiedy już chcę dodawać nowy rozdział
A tu są 2 komentarze....
Wielkie dzięki. Wena akurat wróciła, więc rozdziały będą.
Ale jest mi po prostu smutno, bo widzę ile osób przeczytało tamten
rozdział, i ta liczna wcale mała nie jest, a tu dwa komy.
Ok, rozumiem, wakacje i nie macie czasu się rozpisać.
Wystarczy nawet zwykłe serduszko!
Nawet to nie o to chodzi, chociaż zrobiło mi się smutno.
Nie mogę od was wymagać, żebyście pisały komentarze.
Ale osoby które zawsze komentują nagle przestają,
Osoby dla których staram się coś napisać nagle przestają
czytać, mimo, że wczesniej dawały mi kopa w tyłek, że one czytają!
Ja wiem, że przez brak weny rozdziały były beznadziejne.
Przepraszam za to, ale już się poprawiam! 
We na wróciła, wiem już co i jak! 
Będzie dobrze, nie zostawiajcie mnie...
Może ja za dużo wymagań, oczekuje nie wiadomo ile komentarzy...
Ale wiem ile było kiedyś... A ile jest teraz!
Wena wróciła dzięki nowym osobom, które skomentowały któreś rozdziały!
To dla mnie wiele znaczy! Dziękuje wam! Naprawdę nie wiecie jakiego 
Miałam banana na twarzy czytając wasze komy!
Dalej jestem na wakacjach, ale mam wifi w hotelu.
To tak... Rozdział następny dopiero jak wrócę do Polski i napisze.
Wena jest, więc pewnie we wtorek? Dajcie mi poniedziałek na odespanie
zmiany czasu xdd
Pisałam na telefonie, więc przepraszam za błędy...
To chyba tyle. 
KOMENTUJCIE! TO MEGA MOTYWACJA!


środa, 6 lipca 2016

Rozdział 31 "To wszystko jest jedną wielką intrygą"

-Czekałem na ciebie...
-Co ty tutaj robisz? Czego ode mnie chcesz?
-Jesteś taki głupi Devries czy tyko udajesz?
-Dobra, odpieprz się od niej.
-Ohh... Ale to przecież moja dziewczyna, więc to ty się od niej odpieprz.
-Nie denerwuj mnie., bo nie ręczę za siebie.
-A co? Mały, słabiutki Leoś mnie uderzy? Czy poskarży się tacie? Już nie pamiętasz?
Zacząłem to wszystko szybko analizować. To układało się w logiczną całość...
-Już wiem o co ci chodzi... Zostaw ją! Ja mogę znieść takie rzeczy, ale nie ona. Daj jej spokój...
-Nie Leondre, kiedy cały twój świat leci w dół, ty spadasz razem z nim.
Stałem tak i gapiłem się na odchodzącego chłopaka. On chce ją poniżyć, zniszczyć. A to wszystko tylko po to, żeby dotrzeć do mnie. Doskonale wie, że nie zniosę tego, że moja dziewczyna, osoba, którą kocham  spada na dno, zaczyna pić, jest traktowana jak marionetka.
-Leo? Co ty tu robisz, wracaj do domu!
Odwróciłem się i spojrzałem na moją mamę stojącą w szlafroku na schodach.
-Tak mamo, już idę, przepraszam.
Ruszyłem w kierunku swojego pokoju. Nie zamykając nawet drzwi rzuciłem się na łóżko.






~Charlie

Obudziłem się rano. Spojrzałem na Vi. Dziewczyna nadal spała. Wyglądała tak słodko i niewinnie... Jestem wielkim szczęściarzem, że ją mam...
-Charlie? Dlaczego się tak na mnie patrzysz?
-Bo jesteś piękna...
-Nie sądzę, ale dziękuję.
Zarumieniła się uroczo i uśmiechnęła.
-Na świecie są ludzie, którzy widzą w tobie więcej niż ty sam...
Victoria obróciła się w moja stronę i pocałowała delikatnie moje usta. Niestety tą chwilę przerwała pewna szatynka.
-Zakochańce wstawać!!!!! Do szkoły! A nie grzejecie łóżko i cię całujecie...
Po tych słowach Vera zaczęła udawać, że zwraca wczorajszą kolację, a Vi przewróciła oczami.
-Już już, wstajemy.
-Dawno cię nie widziałem Veronica, jak tam leci życie?
-Powoli i do przodu, dzięki, że pytasz...Przecież ostatnio nikt o mnie nie pamięta...
-Wiemy, przepraszamy, ale może na zgodę pójdziemy całą piątką do zoo?
-Do zoo? Czemu akurat zoo?
-Nie wiem, jakoś tak wyszło...
-Charls? W piątkę? Ale wiesz, że między Leo a Paulą...
-Wiem Viki, ale trzeba coś z tym zrobić, może wtedy się pogodzą...
-To ja już pójdę, a wy się zbierać, mama będzie zła jak się spóźnisz Viki.
Szatynka wyszła cicho z pokoju, zamykając przy tym drzwi.
-Victoria, wiesz, że to nie będzie proste... Jest coś, o czym Leo musi powiedzieć Pauline, jeśli coś z ich związku ma jeszcze być...
-Co? Jak to? Co to za tajemnica?
-Myślę, że Leo sam powinien to wszystko wytłumaczyć... Chodzi o Asha i Nevie...
-No tak, mogłam się domyśleć... Ten Ash sprowadza Paulę na złą drogę. Nie rozumiem, dlaczego ona z nim jest...
-Nie kocha go. Tyle wiem. Paula kocha Leo.
-No więc dlaczego?
-To wie tylko ona...
-Ktoś ją zmusił, jestem pewna, że tak po prostu by nie zostawiła Leo. Za bardzo go kocha...
-Też mi się tak wydaje...
 ----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Okej! Mamy najkrótszy rozdział w historii bloga! No cóż...
Zaraz zabieram się do nexta, ale długi to on nie będzie...
Znowu notka na zaś i nie wiem co napisać!
Mam nadzieję, że mam jak wam odpisywać na komentarze!
Rozdział króki, ale nawet ok, więc no...
Kocham Was i dziękuję za wszystko! <333

wtorek, 5 lipca 2016

LBA

Dziękuje za nominację! Nominowała mnie 




1.Co kojarzy Ci się z dzieciństwem?
U... No to...  Mój dziadek, któremu zawdzięczam wspaniałe dzieciństwo... Zawsze zabierał mnie do parku, na tor rolkowy, on grał na akordeonie i śpiewał, a ja tańczyłam i mu wtórowałam... Wiele mu zawdzięczam i wiem, że do ostatniego oddechu starał się mnie uszczęśliwiać...


2.Jaka piosenka wzbudza w tobie silne emocje?
Wymienia kilka piosenek, ponieważ nie potrafię wybrać jednej...
1. I'll Be Missing You - Bars and Melody Cover...
2.See You Again- też cover BaM
3. True Friend - Bring Me The Horizont
4. Broken Home - 5 Second Of Summer
I kilka innych...

3.Co jest najważniejsze w związkach?
Myślę, że szczera miłość! Zaufanie, szczerość i wiara w związek...

4.Co myślisz o osobach, które robią wszystko dla "szpanu"?
Niestety z takimi osobami mam złe doświadczenie.. To długa, smutna i trochę straszna historia... Ogółem znam pełno takich osób, z niektórymi nawet się przyjaźniłam... Z własnym doświadczeniem raczej nie patrzę na takie osoby obiektywnie... Ale na pewno są żałosne i to moje zdanie od dawna...

5.Ulubiona bajka dzieciństwa?
O jeju! Dużooo! Tabaluga! Teletubisie, Świnka Pepa, Maka Paka xd,

6.Ulubiona postać z kreskówki( może być z teraz lub zza czasów dzieciństwa)?
Nie wiem XD

7.Najważniejsza dobra cecha człowieka?
Myślę, że ... Szczerość i dobroć...

8.Najgorsza cecha człowieka?
Dwulicowość

9.Masz fobie?
Oj i to ilee... Pająki, robale, ciemność, boje się sama nie wiem czego po książce o krwawej Mary xdd taki ogólny lęk...
Ale najbardziej boje się samotności.

10.Jakie książki polecasz?
Jezuuu... Polecam wszystkie jakie przeczytałam!!! A jest ich multum!
*Igrzyska Śmierci
*Niezgodna
*Rywalki
*Klejnot
*Wybrani!
*Władca Pierścieni
To są trylogie albo serie, a teraz pojedyncze
*Panika
*Dziewczyna z Pociągu
*Zanim się pojawiłeś
*13 powodów
*Hopeless
I wiele wiele innych...


Dziękuje za nominacje i ja nominuje... W sumie to chyba nikogo...

środa, 29 czerwca 2016

Rozdział 30 "Gdy cały twój świat leci w dół, ty spadasz razem z nim"

-Kochanie, widzę, że coś się dzieje. W kinie, z Carmen, rozmawiałyście po polsku... O co chodziło? Widzę, że coś się dzieje... Martwię się...Nie podoba mi się, że cały czas coś do siebie macie. Ludziom trzeba dawać drugą szansę i wybaczać. Nawet, jeśli to trudne.
-Charlie... Chodzi o to, że... Już nie ważne...
-Kochanie, o co chodzi, powiedz mi.
-Nie, serio Charlie, po prostu jestem o nią zazdrosna, okej?
Nie, on się nie może dowiedzieć. Dam sobie radę sama.
-Ej, nie masz o co. Jestem tylko twój i tylko ciebie kocham!
Niebieskooki cmoknął mnie w usta i spojrzał mi rozbawiony w oczy. Tylko, że mi do śmiechu wcale nie było.
-Charlie, jestem zmęczona, chce już się położyć...
-Jasne kochanie, ja już idę.
Pocałował mnie raz jeszcze i odwrócił się w stronę drzwi. Nagle dostałam sms'a.

~Od Nieznany

Ty suko. To jeszcze nie koniec. To dopiero początek.

Do oczu napłynęły mi łzy. Mój rozpaczliwy i błagalny szept odbił się cicho po pokoju.
-Charlie? Zostań ze mną...
Chłopak spojrzał na mnie zdziwiony po czym położył się obok mnie i przytulił. Wtuliłam się w jego ciepłe ramiona i po chwili słyszałam jak oddech blondyna uregulował się. Zasnął. Mnie samą po kilku minutach Morfeusz zabrał do swojej krainy...

~Pauline

Obudziłam się rano z bólem głowy, ale był do zniesienia. Albo mam mocną głowę do alkoholu, albo wcale nie wypiłam tyle ile mi się wydawało. Poszłam do kuchni i zdjęłam apteczkę z górnej półki. Wyjęłam z niej leki przeciwbólowe i szybko łyknęłam popijając wodą. Postanowiłam odpuścić sobie dzisiaj szkołę i zostać w domu. I tak jest piątek. Przebrałam się w wygodne dresy i położyłam na kanapie.




Rodzice już dawno wyszli do pracy. Sięgnęłam po telefon i odruchowo wybrałam numer do... Leo. Nim zdążyłam się rozłączyć brunet odebrał.
-Pauline?!
Nie był zdziwiony ani zły, raczej szczęśliwy.
-Przepraszam Leo, pomyliłam numery...
-Nic nie szkodzi...-w jego głosie było słychać rozczarowanie- Możemy się spotkać i pogadać?
-Raczej nie Leo... Nie teraz.
Nacisnęłam czerwoną słuchawkę i rozpłakałam się. Tak bardzo chcę go teraz przytulić, poczuć jego usta, jego bliskość... Ale wiem, że nie mogę. Nagle drzwi otworzyły się z hukiem, a do środka wparował Ash.
-Zbieraj się mała, idziemy na imprezę!
-Ale... Po tym co się wczoraj działo... Nie wiem czy powinnam...
-Nie jestem zły, masz półtorej godziny, żeby się wyszykować!
Skinęłam głową i poszłam do swojego pokoju. Wyjęłam z szafy przypadkowe ciuchy i ruszyłam do łazienki przygotować się.



Gotowa zeszłam na dół. Na mój widok Ashowi opadła kopara.
-Wooooow... Wyglądasz tak seksownie...
Pominęłam ten komplement.
-Kiedy wychodzimy?
-Za chwilę ma być tu Mike.
-Okej...
O nie... Ten Mike? Pewnie tak... Na samo wspomnienie przechodzą mnie ciarki. Mam nadzieję, że chociaż ta impreza pozwoli mi zapomnieć... Usłyszeliśmy dźwięk klaksonu, więc wyszliśmy na zewnątrz. Przed moim domem stało czarne audi. Wsiedliśmy do środka i po 20 minutach byliśmy pod czyimś domem.

                                                                         ~***~
Nie wiem którego piłam już drinka, ale wiem, że byłam pijana. Ash co chwila podsuwał mi kolejne napoje, a ja mimo oporu wlewałam je w siebie. Po którejś z kolei szklance wódki z colą mój chłopak poprosił mnie do tańca. Stanęliśmy na środku, a chłopak poplótł mi ręce wokół bioder. Staliśmy bardzo blisko. Uhg, dlaczego ja się zgodziłam na żądania tej dziewczyny... Dlaczego takie rzeczy muszą do mnie docierać po pijaku? Przecież odkąd pamiętam byłam przeciwna takim imprezą, piciu i paleniu. A teraz co? Jestem głupia.  Z zamyślenia wyrwał mnie Ash. A raczej jego ręce znajdujące się na moim tyłku. Delikatnie ruszyłam biodrami, żeby je strzepnąć, ale nie przyniosło to żadnego skutku. Zamiast tego chłopak ścisnął moje pośladki i przybliżył się do mnie. Czułam jego oddech na szyi. Był tak blisko, że czułam jak mu... No właśnie. Gdy się zorientowałam natychmiast się odsunęłam.
-Lepiejjj idźmy juuuż do doooomu Ash.
Ledwo udawało mi się coś wyraźnie powiedzieć.
-Jasne, odprowadzę cię.
-Nie, nie trzeba, zamów mi taksówkę.
Wyszliśmy przed dom, gdzie po kilku minutach podjechała taksówka. Chłopak złożył soczysty pocałunek na moich wargach i wsadził mnie do taksówki. Po 20 minutach jazdy byłam przed domem. Wysiadłam z niej i ruszyłam w stronę drzwi wejściowych. Przed swoim domem, na chodniku, w szortach i samej bluzie siedział Leo...

~Leondre

Nie mogłem spać, więc narzuciłem na siebie bluzę i wyszedłem przed dom. Usiadłem na chodniku i pogrążyłem się w myślach. Po jakimś czasie pod dom Pauline podjechała taksówka, z której wysiadła blondynka. Była pijana i ledwo stała na nogach. Podbiegłem do niej i przytrzymałem ją. Bez słowa otworzyłem jej dom i zaprowadziłem ją do pokoju, starając się być tak cicho, żeby nikogo nie obudzić. Dziewczyna usiadła na łóżku i zaczęła wpatrywać się w moje oczy.
-Leeeoooo... Mój kochanyyyy Leioo... Jesteśś tuuuu ze ną?
-Tak kochanie, ale już śpij, bo jesteś pijana i pewnie nic nie będziesz rano pamiętać.
-Kochaaam Cię Leoo... Aleee nie moożemy byććć razeem...
Zdumiany wpatrywałem się w bełkoczącą dziewczynę.
-Tooo wszyskoo pszes nią... Onaaa mi zaproniła...
-Co? Co ty wygadujesz Paula...
-Całowałam się z Ashem.
Dziewczyna nagle jakby oprzytomniała i spojrzała wystraszona na mnie, jakby nagle zdając sobie sprawę z tego co powiedziała.
-Co?! Jesteś pijana...
-Nie Leo. Znaczy tak. Ale mówię prawdę. Muszę z nim być. Nie chce, bo kocham ciebie.
Poczułem ukucie w sercu. Może i była uchlana w trzy dupy, ale mówiła szczerze.
-Też cie kocham, ale też mówię prawdę karząc ci iść spać, bo jesteś pijana.
-Dopsze...
Po chwili blondynka zapadła w głęboki sen, a ja wpatrywałem się w nią przez kilka minut. Zdjąłem jej buty, i sukienkę, zostawiając w samej bieliźnie. Cholera, była taka piękna. Idealna. Ale o co jej chodziło, kiedy mówiła, że nie może ze mną być, bo ktoś jej kazał być z Ash'em? To straszne... A jeśli ktoś jej groził? Co jeśli to... O nie... Nie możliwe, znam Nevie i wiem, że ni zrobiłaby tego.
Wyszedłem z jej domu, a na chodniku ujrzałem Asha.
-Czekałem na ciebie...

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Jak wam mijają wakacje? Mi zapewne super!
Tak, ustawiłam automatyczną publikację na dany dzień i godzinę, więc no...
Pewnie nie mam teraz internetu, kiedy to czytacie, albo latam po sklepach,
albo coś zwiedzam! Na pewno się świetnie bawię!
Komentarze na pewno czytam w wolnych chwilach w hotelach, w których jest wi-fi...
Dziwnie pisze się notkę na zaś...
Dobra, nie wiem co wam napisać, ale mam nadzieję, że świetnie się bawicie,
ale mimo to macie czas na czytanie!!!
Kocham was!!!

wtorek, 21 czerwca 2016

Rozdział 29 "Ups... Zabolało"

-Eh... Zawiesili  obydwojga na dwa tygodnie...
-I dobrze. Odpocznę od nich.


                                                                           ~***~
-Hej Ash, jak tam?- przywitałam chłopaka całując go w policzek.
-No jest okej, rodzice jakoś przeżyli wiadomość, że mnie zawiesili...
Wzruszył ramionami i popatrzył mi w oczy. Zaczął się do mnie przybliżać. Jego usta wpiły się w moje, a ja stałam sztywno jak patyk. Teraz już mam pewność, że nic, ale to nic do niego nie czuję. Przyjaźnimy się. Jeszcze.
-To co piękna? Może poznam cię z moimi kolegami?
-Okej...-nie chciałam nikogo poznawać, a już na pewno nie jego kumpli. Ale muszę się zachowywać jak jego dziewczyna. W końcu nią jestem.
-Dobra, to idziemy!
Ruszyliśmy w stronę parku. Jak się okazało grupka gimnazjalistów już na nas czekała. Byli lekko wstawieni. Super.
-No witamy pannę Pauline!
Jeden z nich wstał i podszedł do mnie. Uściskał mnie i uśmiechnął się łobuzersko łapiąc mnie przy tym za tyłek. Przeszły mnie ciarki.
-No no, pilnuj jej Ash, żeby ci jej nikt nie zakosił!
-Jasne, będę pamiętał! To co robimy? A no tak, może was przedstawię! To jest Paula, Paula, to jest Carol, Mike, Robert i Grey.
-Hej wszystkim!- nieśmiało pomachałam ręką i uśmiechnęłam się.
-To co? Gramy w butelkę?
Ash poruszył zabawnie brwiami i zrobił minę pedofila. Usiedliśmy wszyscy w kółku, a do środka położyliśmy butelkę. Ja miałam kręcić pierwsza. Wypadło na Mike'a.
-Okej... To podejdź do tamtej dziewczyny i ją pocałuj.
Wskazałam jakąś szatynkę, a chłopak od razu do niej podbiegł. Odwrócił ją delikatnie i wpił się w jej usta. Wrócił na miejsce cały uśmiechnięty.
-To teraz ja.
Zakręcił butelką. Wypadło na Asha... Potem gra jakoś się potoczyła. W pewnym momencie do obiegu weszło... Piwo... Nie mam pojęcia czemu ja też piłam. Spojrzałam na kręcącą się po środku koła butelkę. Ta nagle zatrzymała się na mnie.
-No Pauline... Przeliż się z każdym po kolei.
Mike uśmiechnął się szyderczo a ja poczułam alkohol płynący w moich żyłach. Ile ja wypiłam tych piw? Cztery? A może do tego popiłam wódkę? Zaczęło się już ściemniać. Usiadłam na kolanach Mike i przybliżyłam się do niego. Nasze usta się zbliżyły, a chłopak wsadziłnmi język prawie że do gardła. Po kilku sekundach odsunęłam się od niego. Dość. Zaraz dojdzie do czegoś gorszego.
-Starczy. Ja już muszę iść. Pa Ash.
Podeszłam do mojego chłopaka i cmoknęłam go w policzek i chwiejnym krokiem odeszłam. Nie wiem jakim cudem doszłam do domu. Wzięłam szybki prysznic i położyłam się spać.


~Victoria
Gdy Charlie wyszedł od dyrektora był w paskudnych chumorze, więc pocałowałam go i kazałam pójść do domu odpocząć. Niestety komórka chłopaka dała o sobie znać. Charlie odebrał. Przysłuchiwałam się rozmowie, ale z serii "tak","nie","zapomniałem, bardzo cie przepraszam" i "jasne" niczego nie zrozumiałam.
-O co chodzi?
-To Carmen, przypomniała, że umówiliśmy się do kina.
-Zamierzasz iść?
-No...Tak? Ale ty idziesz ze mną.
Dla bezpieczeństwa i spokoju postanowiła jednak pójść i go pilnować. Nie dam się zastraszyć. Co ja mówię, już to zrobiłam.. Ale nie pozwolę, żeby jakaś lafirynda zabrała mi miłość mojego życia. Może mnie poniżać, zasługuje na to. Ale Charls nie.
-Dobra, idziemy. Tylko się przebiorę, ok?
-Jasne.
Poszliśmy do mnie do domu. Chłopak zajął się organizowaniem biletów, a ja wzięłam szybki prysznic i przebrałam się.

 Gotowa stanęłam w salonie i dałam znać blondaskowi, że możemy iść. Chłopak splótł nasze palce i ruszyliśmy do kina.

                                                                           ~***~
 Widząc mnie stojącą obok Charlsa dziewczynie opadła szczęka. Po chwili jednak szok minął, a dziewczyna uśmiechnęła się sztucznie.
-Hej kochanieńki!
Pocałowała chłopaka w policzek i zlustrowała mnie wzrokiem.
-A ty co tu robisz?
-Przyszłam. Razem z moim chłopakiem.
Położyłam nacisk na przed ostatnie słowo i uśmiechnęłam się zimno.
-Dobra dziewczyny, to co? Wchodzimy?
Skinęłyśmy głowami i ruszyliśmy do sali kinowej.
Film minął w miarę szybko, ale nie obyło się bez maślanych oczek Carmen do Charlsa. Chłopak nie wydawał się jednak zbytnio zainteresowany tym i z zaciekawieniem oglądał film. Gdy wyszliśmy zrobiło się ciemno. Ruda małpa próbowała wyciągnąć jeszcze gdzieś Charlsa, ale blondas stanowczo odmówił. Pożegnaliśmy się i już mieliśmy odejść, gdy dziewczyna mnie zawołała.
-Victoria! Chodź tu na chwilę!
Krzyknęła do mnie po polsku, a ja wiedziałam, że to nie będzie miła rozmowa. Na sztywnych nogach ruszyłam w jej kierunku. Charlie przyglądał się całej sytuacji z boku.
-A teraz mnie posłuchaj szmato. Odwal się od niego, bo pożałujesz.
-On kocha mnie.
-Tylko mu się tak wydaje, a nawet jeśli, to co mnie to obchodzi? On jest mój! Nie powinien marnować się przy takiej bezwartościowej szmacie.
Ups... Zabolało. Odwróciłam się na pięcie i pomaszerowałam do domu.

                                                                             ~***~
Leżałam na łóżku i przeglądałam social media, gdy ktoś nacisnął klamkę w drzwiach.
-Mogę wejść?
-Jasne, wchodź.
Drzwi otworzyły się i w progu stanął zmartwiony Charls.
-Hej kochanie, możemy pogadać?
-Jasne, siadaj.
Poklepałam miejsce obok mnie, a chłopak od razu je zajął.
Spojrzał mi w oczy, po czym zaczął mówić.
-Kochanie, widzę, że coś się dzieje. W kinie, z Carmen, rozmawiałyście po polsku... O co chodziło? Widzę, że coś się dzieje... Martwię się...Nie podoba mi się, że cały czas coś do siebie macie. Ludziom trzeba dawać drugą szansę i wybaczać. Nawet, jeśli to trudne.
-Charlie... Chodzi o to, że...

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Dobra, to teraz sprawy organizacyjne na początek!
Wena i chęci... Jeszcze nie wróciły w pełni, ale bloga nie zawiesze.
Z racji, że wyjeżdżam w sobotę na trzy tygodnie, rozdziały będą publikować się automatcznie!
Co ile? Nie wiem, ale myślę, że tak jeden, albo dwa w tygodniu!
Znowu piszę notkę na zaś, co jest dziwne...
Jest sobota, staram się napisać rozdział 31, jak mi to wychodzi... Jako tako...
Dobra, nie zanudzam was już!
Kocham Was i dziękuję za wszystkie komentarze pod tamtym rozdziałem!


piątek, 17 czerwca 2016

Nowy Rozdział!!



Zapraszam was kochani na nowy rozdział na drugim blogu!
 Nareszcie jest! Ktoś czekał i wgl jeszcze pamięta?


Tu macie link:







wtorek, 14 czerwca 2016

Rozdział 28 "Każdy ma swoje tajemnice."


Przeczytaj koniecznie notkę!! Czy zawieszam bloga? Całkiem możliwe... :'(

Dla Agatki za piękne nagrania na snapie które tyle mi dały szczęścia!! Dziękuje!

~Od Charls <333
Kochanie, potrzebujemy twojej pomocy.
Możesz pójść po mamę Leo i przyjść z nią do ich szkoły?
Mamy problem. Poważny.  
 
-Muszę lecieć. Pa! - rzuciłam szybko i wybiegłam ze szkoły.
Pobiegłam prosto do domu bruneta. Nie wiem co się stało, ale nie brzmiało to zbyt dobrze. Zapukałam energicznie do domu Devries'ów. Otworzyła mi Tilly.
-Hej mała, jest mama?
-Jest, a coś się stało?
-Nie wiem, ale Leo ma jakieś kłopoty i musi pilnie jechać do szkoły.
-Matko... Już ją wołam, wchodź.
Brunetka zawołała kobietę, która już po chwili stała w korytarzu z kluczykami w ręce i gotowa do wyjścia.
-Vi? Idziesz ze mną?
-Tak, jasne. Coś czuję, że to może dotyczyć nie tylko Leo, ale i Charlsa.
Wsiadłyśmy do samochodu i po pięciu minutach byłyśmy pod szkołą Leo i Pauli. \
~Pauline
Czekałam niecierpliwie na koniec lekcji. Gdy zadzwonił upragniony dzwonek pobiegłam natychmiast na miejsce spotkania z Ashem. Chłopak czekał już tam na mnie uśmiechnięty od ucha do ucha. Podeszłam do niego i odwzajemniłam uśmiech.
-Jestem, to o czym chciałeś porozmawiać?
- To jak? Podjęłaś już decyzję?
- Tak. Zgadzam się. Doszłam do wniosku, że ja i Leo.. To nie ma sensu. Powinnam sobie znaleźć innego chłopaka. Ja i on... To nie wyjdzie. Ja go nie kocham.
-To świetnie! Znaczy... Super, że się ze mną spotkasz... To może kino jutro o 18?
- Jasne, czemu nie! Ale chyba nie o tym chciałeś pogadać prawda?
- No nie... Chodzi mi... O nas.
Totalnie mnie zamurowało. Nie wiedziałam co mu odpowiedzieć. Kątem oka zauważyłam... Leo?! O nie.. Będą kłopoty... W sumie, to tak będzie lepiej, jeśli znajdę sobie innego chłopaka. A Leondre inną dziewczynę. Tak, tak będzie lepiej...
- Ja... My... EE.... Ash... Co???
-Kocham Cię Pauline.
Kłamstwo. Ciągle powtarzałam sobie, że tak będzie najlepiej.
- Ja chyba... Też...
Dostrzegłam blask w jego oczach. On mi się... Naprawdę podoba... Po chwili chłopak przysunął się do mnie i... Wpił w moje usta. Nie oddałam pocałunku. Nie chciałam, żeby mnie całował. Ale pozwoliłam mu na to. Tak będzie najlepiej. Po chwili poczułam jak Ash gwałtownie się ode mnie odsuwa. A raczej ktoś mu w tym pomaga. Brunet szarpnął nim tak, że ten poleciał na plecy. Po chwili oboje zaczęli się bić. Ash uderzył Leo pięścią w twarz. Ten odwzajemił to przywaleniem z łokcia w oko. Gdy szok minął spróbowałam ich rozdzielić. Zaczęłam krzyczeć to na jednego to na drugiego. Próbowałam ich rozdzielić, ale skończyło się to tym, że Leo niechcący mnie uderzył. Upadłam na ziemię. Nagle, ni stąd ni zowąd koło nas pojawił się Charlie. Próbował nieskutecznie ich rozdzielić, ale w zamian również otrzymał pięścią w twarz od Asha. Nie mogłam już na to patrzeć. Wzięłam głęboki wdech, ale mimo to aż kipiłam od złości. Odezwałam się zimnym i surowym tonem starając się nie krzyczeć.

- Macie w tej chwili przestać. Już.
Położyłam nacisk na ostatnie słowo. Chłopcy popatrzyli się na mnie zdezorientowani. Oboje mieli podbite oczy, pełno siniaków, zadrapań. Leo do tego miał rozciętą brew.
- Leondre Devries. Ashton Hills. Pauline Smith. Charlie Lenehan. Cała czwórka do mojego gabinetu. Natychmiast.
Wszyscy przenieśli spojrzenie na stojącego za nami dyrektora. Widząc w jakim stanie są Leo i Ash kazał iść im najpierw do pielęgniarki. Ja i Charlie posłusznie udaliśmy się za nim.
                                                                           
                                                                           ~***~
-To jego wina!
-To ty się na mnie rzuciłeś!
-Mogłeś nie całować mojej dziewczyny!
-Teraz to moja dziewczyna! A jeśli chodzi o bójkę to chętnie przylałbym ci jeszcze raz.
Nie mogłam już dłużej słuchać i patrzeć jak Ash i Leo skaczą sobie do gardeł.
-Spokój. Już. Obaj jesteście beznadziejni! Jeden z was w trakcie tej bójki uderzył mnie w twarz, a drugi przywalił Charliemu! Spójrzcie na nas. Charlie ma wielką śliwę pod okiem, a ja mam rozciętą wargę! Jesteście z siebie zadowoleni?!
- Boże... Pauline... Przepraszam, ja nie chciałem.
-Może jeszcze mi powiesz, że na Asha też nie chciałeś się rzucać, co?
-Pocałował cie!
-Nie jesteśmy już razem! Teraz jestem z nim! I nie krzycz na mnie!
Czując napływające mi do oczu łzy wybiegłam z gabinetu. Tak bardzo nie chciałam mu tego mówić. Nie chcę go tak ranić. Usłyszałam jak ktoś mnie woła. Wbiegłam do damskiej toalety. Ten ktoś wbiegł za mną i objął mnie mocno.
-Ciiii... Już dobrze mała... Spokojnie. Popatrz na mnie Pauline...
Podniosłam delikatnie wzrok i spojrzałam na blondyna. 
-Charlie... Ja...
-Nie musisz mi się tłumaczyć. Spokojnie.
-Muszę. I chcę.
-Dobrze, Paula, dlaczego zerwałaś z Leo? To wszystko co on mówi... To prawda?
-Nie... Ja nie chciałam Charlie. Ja go kocham. Ale tak będzie najlepiej. Ja musiałam.
-Ale dlaczego? Nie wierzę, że tak po prostu uznałaś, że tak będzie lepiej. Pauline... Ranisz siebie i jego. To ma być dla ciebie lepsze rozwiązanie? 
-Ja... Charlie, ty nic nie rozumiesz.
-To mi wyjaśnij. Obiecuję, że nic nikomu nie powiem. I dlaczego Ashton? To nie jest odpowiedni chłopak dla ciebie. Uwierz mi...
-Charlie... Ja...-spojrzałam mu w oczy i wzięłam głęboki wdech- Całowałam się z Ashem.
-CO?!
-Ja nie wiem... Nie umiem wyjaśnić dlaczego... Tak jakoś wyszło...
-Kochasz go?
-Nie... On na prawdę jest super i bardzo mi się podoba, ale nie...
-To dlaczego nie Leo? Dlaczego on?
-Tak musi być.
-Nie Pauline. Tak nie może być.
Położył nacisk na 'nie' i spojrzał na mnie rozgniewany.
-Charlie... Proszę...
-Dobrze, przepraszam. Ale nie wierzę ci, że to tylko dla tego. Przecież gdybyś mu to powiedziała, on by ci wybaczył!
-Charlie... To nie jest takie proste. Masz rację, nie tylko o to chodzi. Nie mogę ci powiedzieć. Nie teraz. Dam sobie sama z tym radę. Naprawię wszystko Charlie. Ale... Dlaczego wy wszyscy macie coś do Asha? I dlaczego Leo nie robi nic z Nevie?
-To nie jest takie proste Paula. Uważam, że to Leo powinien ci to wszystko wytłumaczyć.
-No cóż... Każdy ma swoje tajemnice.
Po tych słowach wyszłam z toalety i udałam się z powrotem pod gabinet. Akurat z pomieszczenia wychodził Leo z panią Victorią. Asha już nie było,a na ławce przed drzwiami siedziała Viki i Tilly. Dziewczyny zamieniły kilka słów z kobietą i podeszły do mnie.
-Ouuu... Twoja twarz. Kto cię tak załatwił?
-Twój brat.
-Co? Jak to? Przecież Leo w życiu by nie podniósł na ciebie ręki!
-Próbowałam ich rozdzielić i oberwałam. A właśnie i co tam po rozmowie z dyrektorem?
-Eh... Zawiesili  obydwojga na dwa tygodnie...
-I dobrze. Odpocznę od nich.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Jestem... Nie dodawałam nic długo, bo po prostu nie miał ochoty...
Nawet nie chce mi się znowu tego pisać, bo już w komach pod rozdziałami u innych to pisałam...
Nie mam ochoty, siły, satysfakcji... Nic.
I tym razem nie jest to tak, że po prostu tak mówię, żeby usłyszeć coś miłego od was...
Zastanawiam się czy nie zawiesić bloga i to nie jest kolejny żart...
Nie widzę na razie w tym sensu...
Jeśli rozdziały mają być byle jakie to lepiej, żeby ich nie było... A napisanie takiego rozdziału też trochę zajmuje...
Nie musicie mi nawet pisać jak wy uwielbiacie mojego bloga i wgl... Ja wiem, że niektórym to się podoba...
Nie wiem jak, ale nawet ostatnio dostałam na snapie od Agatki wspaniałe nagrania! Naprawdę bardzo ci za nie dziękuję, bo gdyby nie ty, to nie byłoby tak szybko rozdziału...
Mam jeszcze dla was jeden rozdział i początek 30 rozdziału...
A potem? Może wena i chęci wrócą a może nie...
Może to będzie koniec? 
Nie wiem... Nie wiem nawet czemu tak jest ze mną... 
Wiele z was przestało pisać komentarze, a nawet nie wiecie ile mi one dawały!
A teraz? Mam prawie 10k wyświetleń... A komentuje ok 7 osób...
Czy jest mi przykro? Bardzo...
Nie wjem nawet czemu tak jest...
To FF nawet mi samej się średnio podoba, ale obiecuje, że następne będzie czymś innym i nowym!!
O ile wgl zacznę dalej je pisać...
Nie wiem co tu jeszcze napisać...
Next będzie może w tym tygodniu...
Jeśli będę chciała go dodać...
Nie musicie mi nawet pisać, że co ja fadam i mnie motywować....
Może samo przejdzie...
Nie wiem.