Muzyka

środa, 29 czerwca 2016

Rozdział 30 "Gdy cały twój świat leci w dół, ty spadasz razem z nim"

-Kochanie, widzę, że coś się dzieje. W kinie, z Carmen, rozmawiałyście po polsku... O co chodziło? Widzę, że coś się dzieje... Martwię się...Nie podoba mi się, że cały czas coś do siebie macie. Ludziom trzeba dawać drugą szansę i wybaczać. Nawet, jeśli to trudne.
-Charlie... Chodzi o to, że... Już nie ważne...
-Kochanie, o co chodzi, powiedz mi.
-Nie, serio Charlie, po prostu jestem o nią zazdrosna, okej?
Nie, on się nie może dowiedzieć. Dam sobie radę sama.
-Ej, nie masz o co. Jestem tylko twój i tylko ciebie kocham!
Niebieskooki cmoknął mnie w usta i spojrzał mi rozbawiony w oczy. Tylko, że mi do śmiechu wcale nie było.
-Charlie, jestem zmęczona, chce już się położyć...
-Jasne kochanie, ja już idę.
Pocałował mnie raz jeszcze i odwrócił się w stronę drzwi. Nagle dostałam sms'a.

~Od Nieznany

Ty suko. To jeszcze nie koniec. To dopiero początek.

Do oczu napłynęły mi łzy. Mój rozpaczliwy i błagalny szept odbił się cicho po pokoju.
-Charlie? Zostań ze mną...
Chłopak spojrzał na mnie zdziwiony po czym położył się obok mnie i przytulił. Wtuliłam się w jego ciepłe ramiona i po chwili słyszałam jak oddech blondyna uregulował się. Zasnął. Mnie samą po kilku minutach Morfeusz zabrał do swojej krainy...

~Pauline

Obudziłam się rano z bólem głowy, ale był do zniesienia. Albo mam mocną głowę do alkoholu, albo wcale nie wypiłam tyle ile mi się wydawało. Poszłam do kuchni i zdjęłam apteczkę z górnej półki. Wyjęłam z niej leki przeciwbólowe i szybko łyknęłam popijając wodą. Postanowiłam odpuścić sobie dzisiaj szkołę i zostać w domu. I tak jest piątek. Przebrałam się w wygodne dresy i położyłam na kanapie.




Rodzice już dawno wyszli do pracy. Sięgnęłam po telefon i odruchowo wybrałam numer do... Leo. Nim zdążyłam się rozłączyć brunet odebrał.
-Pauline?!
Nie był zdziwiony ani zły, raczej szczęśliwy.
-Przepraszam Leo, pomyliłam numery...
-Nic nie szkodzi...-w jego głosie było słychać rozczarowanie- Możemy się spotkać i pogadać?
-Raczej nie Leo... Nie teraz.
Nacisnęłam czerwoną słuchawkę i rozpłakałam się. Tak bardzo chcę go teraz przytulić, poczuć jego usta, jego bliskość... Ale wiem, że nie mogę. Nagle drzwi otworzyły się z hukiem, a do środka wparował Ash.
-Zbieraj się mała, idziemy na imprezę!
-Ale... Po tym co się wczoraj działo... Nie wiem czy powinnam...
-Nie jestem zły, masz półtorej godziny, żeby się wyszykować!
Skinęłam głową i poszłam do swojego pokoju. Wyjęłam z szafy przypadkowe ciuchy i ruszyłam do łazienki przygotować się.



Gotowa zeszłam na dół. Na mój widok Ashowi opadła kopara.
-Wooooow... Wyglądasz tak seksownie...
Pominęłam ten komplement.
-Kiedy wychodzimy?
-Za chwilę ma być tu Mike.
-Okej...
O nie... Ten Mike? Pewnie tak... Na samo wspomnienie przechodzą mnie ciarki. Mam nadzieję, że chociaż ta impreza pozwoli mi zapomnieć... Usłyszeliśmy dźwięk klaksonu, więc wyszliśmy na zewnątrz. Przed moim domem stało czarne audi. Wsiedliśmy do środka i po 20 minutach byliśmy pod czyimś domem.

                                                                         ~***~
Nie wiem którego piłam już drinka, ale wiem, że byłam pijana. Ash co chwila podsuwał mi kolejne napoje, a ja mimo oporu wlewałam je w siebie. Po którejś z kolei szklance wódki z colą mój chłopak poprosił mnie do tańca. Stanęliśmy na środku, a chłopak poplótł mi ręce wokół bioder. Staliśmy bardzo blisko. Uhg, dlaczego ja się zgodziłam na żądania tej dziewczyny... Dlaczego takie rzeczy muszą do mnie docierać po pijaku? Przecież odkąd pamiętam byłam przeciwna takim imprezą, piciu i paleniu. A teraz co? Jestem głupia.  Z zamyślenia wyrwał mnie Ash. A raczej jego ręce znajdujące się na moim tyłku. Delikatnie ruszyłam biodrami, żeby je strzepnąć, ale nie przyniosło to żadnego skutku. Zamiast tego chłopak ścisnął moje pośladki i przybliżył się do mnie. Czułam jego oddech na szyi. Był tak blisko, że czułam jak mu... No właśnie. Gdy się zorientowałam natychmiast się odsunęłam.
-Lepiejjj idźmy juuuż do doooomu Ash.
Ledwo udawało mi się coś wyraźnie powiedzieć.
-Jasne, odprowadzę cię.
-Nie, nie trzeba, zamów mi taksówkę.
Wyszliśmy przed dom, gdzie po kilku minutach podjechała taksówka. Chłopak złożył soczysty pocałunek na moich wargach i wsadził mnie do taksówki. Po 20 minutach jazdy byłam przed domem. Wysiadłam z niej i ruszyłam w stronę drzwi wejściowych. Przed swoim domem, na chodniku, w szortach i samej bluzie siedział Leo...

~Leondre

Nie mogłem spać, więc narzuciłem na siebie bluzę i wyszedłem przed dom. Usiadłem na chodniku i pogrążyłem się w myślach. Po jakimś czasie pod dom Pauline podjechała taksówka, z której wysiadła blondynka. Była pijana i ledwo stała na nogach. Podbiegłem do niej i przytrzymałem ją. Bez słowa otworzyłem jej dom i zaprowadziłem ją do pokoju, starając się być tak cicho, żeby nikogo nie obudzić. Dziewczyna usiadła na łóżku i zaczęła wpatrywać się w moje oczy.
-Leeeoooo... Mój kochanyyyy Leioo... Jesteśś tuuuu ze ną?
-Tak kochanie, ale już śpij, bo jesteś pijana i pewnie nic nie będziesz rano pamiętać.
-Kochaaam Cię Leoo... Aleee nie moożemy byććć razeem...
Zdumiany wpatrywałem się w bełkoczącą dziewczynę.
-Tooo wszyskoo pszes nią... Onaaa mi zaproniła...
-Co? Co ty wygadujesz Paula...
-Całowałam się z Ashem.
Dziewczyna nagle jakby oprzytomniała i spojrzała wystraszona na mnie, jakby nagle zdając sobie sprawę z tego co powiedziała.
-Co?! Jesteś pijana...
-Nie Leo. Znaczy tak. Ale mówię prawdę. Muszę z nim być. Nie chce, bo kocham ciebie.
Poczułem ukucie w sercu. Może i była uchlana w trzy dupy, ale mówiła szczerze.
-Też cie kocham, ale też mówię prawdę karząc ci iść spać, bo jesteś pijana.
-Dopsze...
Po chwili blondynka zapadła w głęboki sen, a ja wpatrywałem się w nią przez kilka minut. Zdjąłem jej buty, i sukienkę, zostawiając w samej bieliźnie. Cholera, była taka piękna. Idealna. Ale o co jej chodziło, kiedy mówiła, że nie może ze mną być, bo ktoś jej kazał być z Ash'em? To straszne... A jeśli ktoś jej groził? Co jeśli to... O nie... Nie możliwe, znam Nevie i wiem, że ni zrobiłaby tego.
Wyszedłem z jej domu, a na chodniku ujrzałem Asha.
-Czekałem na ciebie...

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Jak wam mijają wakacje? Mi zapewne super!
Tak, ustawiłam automatyczną publikację na dany dzień i godzinę, więc no...
Pewnie nie mam teraz internetu, kiedy to czytacie, albo latam po sklepach,
albo coś zwiedzam! Na pewno się świetnie bawię!
Komentarze na pewno czytam w wolnych chwilach w hotelach, w których jest wi-fi...
Dziwnie pisze się notkę na zaś...
Dobra, nie wiem co wam napisać, ale mam nadzieję, że świetnie się bawicie,
ale mimo to macie czas na czytanie!!!
Kocham was!!!

10 komentarzy:

  1. Jak zawsze wspaniały rozdział <3 A co do wakacji to nawet spoko :-) Czekam na next i życzę więcej weny :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Przez czytanie twojego FF, tych sytuacji, wyznan coraz bardziej chce takiego chłopaka jak Charlie czy Leo.
    Masz mi takiego załatwić!!!
    Nie ma nie!!!!
    Rozdział genialny
    Paula pijana i te wyznania!
    Ale CK to ma być za końcówka?!
    Ustawiłaś automatyczne publikacje, ale nie nappisalas kiedy jest
    Jak śmiesz?!
    Charlie jaki kochany
    Dwa słowa a on kładzie się z tobą i zasypia
    Właśnie! A nie ze mną!!
    Grrrrrrr
    Wagarowiczka hehhehe
    Dobra misiulu. Spedzaj wakacje wyśmienicie, weno wracaj i zostawaj a ja zmykam spać bo nie wstane.
    Buziaki xoxx

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahahahaha, ja tez chce takiego chłopaka... XDDD Chodzące ideały cnie? Dobrze, automatyczne publikacje są co tydzień XD chyba... Xdddd KC KC KC KC ❤❤❤

      Usuń
  3. Mega zakochalam sie w twoim blogu
    W wolnej chwili zapraszam
    thestoryofsistersandsinger.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jejku, dziękuje! Na razie jestem ba wakacjach, ale jak wrócę to wpadnę!❤❤

      Usuń